Zakończyłam wędrówkę po Suwalskim Parku Krajobrazowym. Byłam już mocno zmęczona i zdenerwowana faktem, że po całym dniu wędrówki wyszłam z powrotem w Gulbieniszkach.
Wigry - fot Wonder |
Stanęłam na drodze machając na wszystkie bez wyjątku pojazdy mechaniczne. Nie stałam długo. Zatrzymał się pan dyrektor szkoły w Raczkach koło Suwałk. Choć, i ja i on, mieliśmy w planach jazdę zupełnie gdzie indziej, skończyło się na tym, że pan dyrektor, zafascynowany historią kamedułów, zawiózł mnie do Wigier, gdzie trzy godziny oprowadzał mnie po klasztorze opowiadając historie krew w żyłach mrożące. Część z zasłyszanych informacji, przekazuję dalej...
Kameduli - jeden z najbardziej surowych i pustelniczych zakonów na kontynencie europejskim. Pierwszym założonym na terenie Polski klasztorem kamedulskim był, chyba najsłynniejszy klasztor na Bielanach pod Krakowem. Potem przyszła kolej na następne: w Rytwianach, Bieniszewie, Szańcu, podwarszawskich Bielanach, wreszcie w Wigrach i w Pożajściu koło Kowna.
Od XI wieku, czyli od czasu założenia przez św. Romualda znani byli z pełnego wyrzeczeń, odludnego trybu życia. Nie spotykali się jak benedyktyni, czy bernardyni na wspólnych modłach, nie prowadzili działalności edukacyjnej. Każdy zakonnik mieszkał we własnym domku pustelniczym, zwanym eremem, uprawiał w cichości ogródek, z czas spędzał na kontemplacji i szukaniu sensu w życiu.
Wigry nad Wigrami
Wigry - fot. Wonder |
A trzeba przyznać, że tereny na przemyślenia sprzyjały poszukiwaniom... Chyba każdy stojący na półwyspie klasztornym zazdrości Kamedułom pięknego otoczenia: Z okien eremów widać cały Plos Wigierski, najgłębszą część Jeziora Wigry.
Mocno pofałdowane wybrzeże porastają trzciny. Niekiedy ciszę przerwie krzyk spłoszonej kaczki, trzepot skrzydeł tokującego łabędzia, czy plusk przestraszonej ryby, już czującej zbliżającą się śmierć w przepastnym brzuchu kormorana.
Te ogromne czarne ptaki są niekwestionowanym władcami okolicy. Ich naturalne siedliska mieszczą się na malutkich wyspach i w, niedostępnych od strony lądu, licznych zatokach. Na północ widnieje zatoka Zadworze, na zachód jezioro Leszczewek, od wschodu widoczność ogranicza ląd z połyskującymi taflami kilku pomniejszych jezior: Mozguć, Dawcień i Postaw, a od południowego wschodu w brzeg pod Czerwonym Folwarkiem wdziera się zatoka Wschodnia. Miejsce iście wymarzone na kontemplację...
Król nadaje dobra
Wigry - fot. Wonder |
Obrotni KameduliZnacznie wcześniej zakonnicy założyli jednak kościół drewniany i eremy. Gdy w 1671 roku wszystko doszczętnie strawił pożar Kameduli zaczęli gromadzić fundusze na budowę nowej murowanej świątyni.
Diabelska sieja
Miejscowa legenda mówi, że to dzięki Kamedułom sieja pojawiła się w jeziorach.Tak nudził kuchcika Barnabę o rybę z włoskim rodowodem, że w końcu ten zdesperowany krzyknął:
-Już bym diabłu duszę zaprzedał, żeby sieję dla przeora zdobyć!
Tuż przed świtem przeor wyszedł na wieżę kościelną. Z południa nadciągała czarna chmura... Wtem usłyszał szept: bij w dzwony, przeorze . Nad okolicą poniósł się metaliczny pogłos. Diabeł będący już nad półwyspem Rosochaty Róg, zaklął strasznie.
- Nie mam ci ja duszy Barnaby, niech on nie ma sieji!
I cisnął biedną rybę do jeziora. Ta poczuła się jak ryba w wodzie i już wkrótce całe jezioro opanowane zostało przez potomków pierwszej siei. Od tamtej pory jest ona wspaniałym przysmakiem dla zakonników, mieszkańców i turystów.
Słońce nad klasztorem
Oj, dużo ma do zawdzięczania Suwalszczyzna Kamedułom. Powiadają, że cywilizacja przyszła tu wraz z zakonnikami. Wprowadzili nowe metody gospodarowania, założyli smolarnie, huty, cegielnie...Kiedy po III Rozbiorze Polskim na tereny te wkroczyli Prusacy skonfiskowano dobra klasztorne. Z chwilą konfiskaty zaczęły popadać w ruinę, a obie wojny zniszczyły je prawie doszczętnie.
Za czasów Zygmunta Starego tereny Suwalszczyzny porastała nieprzebyta puszcza. On sprowadził w te strony osadników z Mazowsza i z Litwy- stąd charakterystyczne "podwójne" nazewnictwo na tych terenach. On to też sprowadził do Polski Kamedułów z Campo di Maduli z Toskanii we Włoszech.
Jednak dopiero w 25 lat później, na mocy przywileju z 1625 roku, król Jan Kazimierz nadał im okoliczne dobra- tereny najmniej zaludnione, przylegające do doliny Czarnej Hańczy i do Jeziora Wigry.
"Okoliczne dobra" składały się na wyspę (aktualnie półwysep) wraz z kawałem puszczy Uhoł. Kiedy król August III Sas dołożył jeszcze 36 wsi i 29 jezior, klasztor wigierski stał się najbogatszym w Europie. Wg encyklopedii staropolskiej Zygmunta Glogera z 1900 roku, myślą Jana Kazimierza było: "przez tę fundację pozyskać u Pana Boga odwrócenie klęsk, trapiących Polskę przez cały okres jego panowania".
Oczywiście, jak to zwykle w Polsce bywa, nie obyło się bez kłótni, niejasności i niedomówień. Między innymi procesowali się o dobra Kiewlicze, którym w 1546 roku król Zygmunt August nadał dobra w okolicy Szurpił jako nagrodę za zasługi wojenne. W biurokratycznej zawierusze dokumenty zaginęły i po latach niepomyślnych procesów Jan Kazimierz uznał dobra szurpilskie za "dobra stołowe" i jako takie nadał je kamedułom.
Jak widać, Kameduli byli bardzo obrotną i pracowitą społecznością. Kiedy w 1829 roku wspomniani Kiewlicze wytoczyli rządowi Królestwa proces "o zwrot zagrabionego mienia", na terenach wcześniej zarośniętych przez nieprzebytą puszczę założone już było 51 wsi i miasto Suwałki.
Jak widać, Kameduli byli bardzo obrotną i pracowitą społecznością. Kiedy w 1829 roku wspomniani Kiewlicze wytoczyli rządowi Królestwa proces "o zwrot zagrabionego mienia", na terenach wcześniej zarośniętych przez nieprzebytą puszczę założone już było 51 wsi i miasto Suwałki.
Tak powstał kościół pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny. Tuż obok stanęło 17 eremów, refektarz, wieża Zegarowa, Domek Furtiana i Dom Królewski, który po kasacji klasztoru w 1796 roku stał się rezydencją biskupa.
Obecnie mieści się tu jadalnia i sala konsumpcyjna. Obok zabudowań klasztornych stanął Dom dla możnych, którzy pod opieką zakonników spędzali ostatnie lata życia. Całość zespołu otoczona była murem o dwóch tarasach. U podnóża założony był ogród warzywny, sad, zwierzyniec i niewielki staw, w którym trzymano sieję, sielawy, węgorze i inne ryby mile łechczące podniebienia zakonników.
A było to tak...
Przeor wigierski rodem z Włoch bardzo lubił ryby, ale z Wigier nie smakowały mu tak jak powinny. On chciał włoską rybę i już!
Zaszumiało w izbie, zaczerniło się, zapachniało spalenizną. Czart obiecał przynieść rybę przed świtem. Przez głowę nie przebiegło biednemu Barnabie, że zanim kur zapieje diabeł będzie z powrotem! Im bliżej było do świtu, tym ciężej było Barnabie. Zbyt przyzwyczajony był do swojej duszy, żeby ją oddawać jakiemuś biesowi. W końcu zwierzył się ze swego zmartwienia przeorowi. Teraz martwili się już obaj.
Niech jednak wędkarze nie mają nadziei- ryba ta "chodzi" na głębokości 20-30 metrów i jedyna szansa na złowienie pojawia się zimą, kiedy podchodzi pod powierzchnię lodu.
Wiele lat trwała odbudowa. Obecnie parafia kieruje ksiądz kanonik Zygmunt Bielak i przynależy do niej blisko 2000 wiernych z okolicznych wsi. Warto również przypomnieć, że w dniach 8-10.06.99 w czasie ostatniej pielgrzymki do Polski w sanktuarium Wigierskim odpoczywał papież Jan Paweł II. Na pamiątkę tego wydarzenia utworzono Papieską Izbę Pamięci.
Kolejny zmierzch zamyka urlop nad jeziorem Wigry. Wieczór wygląda jak wiele na Mazurach: mgły podnoszą się znad Jeziora, poprzez białe opary cicho płyną dźwięki gitary. Panująca wokół cisza jest niemal idealna. czasem tylko skrzek ptactwa wodnego przerwie ciszę, czasem plusk wiosła spóźnionego wędkarza. Każdego wieczora nad wszystkimi jeziorami zmierzch jest podobny.
Tylko potężna sylwetka klasztoru na tle wielkiej buły zachodzącego słońca czyni to miejsce jedynym na świecie...
Wigry - fot. Wonder |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz