Autor: Michał "Wittkacy" Witkowski
Męczennik za wiarę prawdopodobnie z III w.
Legenda grecka widzi w Krzysztofie barbarzyńcę, który zaciągnął się do wojsk rzymskich i tam zapoznał się z wiarź chrześcijańską. Legenda zachodnia zaś mówi, iż był on rycerzem, który zmienia swoich panów, gdyż stara się służyć najpotężniejszemu. Tutaj spotykamy się z teologiczną wymową, że człowiek szukający prawdziwej wielkości musi w końcu zetknąć się z Bogiem. Najmłodsza legenda ukazuje Krzysztofa jako tego, który przenosi Dzieciątko Jezus przez rzekę. Z takim obrazem spotykamy się najczęściej w ikonografii.
W dawnych czasach, żyło plemię kynocefalów, co tłumaczy się- psiogłowcy. Spośród tego plemienia, być może, wywodzi się Krzysztof. Równie dobrze mógł być kananejskim olbrzymem o imieniu Replolus lub Adokymes. Szukał on kogoś, kto byłby wszech potężny, nie mający równego sobie. W swoich poszukiwaniach trafił na dwór cesarza.
Pewnego razu zauważył, że cesarz przeżegnał się trwożnie, gdyż śpiewak wykonujący pieśń wymówił imię diabła. Krzysztof opuszcza dwór i wyrusza dalej, by odnaleźć owego diabła. Odnajduje go i przystaje do niego na służbę. Ale i diabeł okazuje się być także trwożną istotą, która na widok krzyża umyka w ciemności. Jego również opuszcza nasz poszukiwacz. Odtąd Krzysztof postanawia znaleźć Chrystusa. Po długich poszukiwaniach znajduje pustelnika, który uczy go wiary i udziela chrztu. Za jego radź postanawia osiedlić się na brzegu rwącej rzeki i pomagać podróżnym przeprawiać się na drugą stronę. Pewnego dnia pojawił się nad wodą mały chłopiec i nalegając prosi o przeniesienie. Krzysztof bierze go na swoje barki i przenosi.
Jednak w połowie drogi dziecko zaczyna mu niezmiernie ciążyć. Z trudem przedostają się na drugi brzeg.
Z rozmowy dowiaduje się, że niósł na swych ramionach Pana wszechświata, który przepowiada mu męczeńską śmierć. Od tego wydarzenia Krzysztof staje się gorliwym wyznawcą Chrystusa i prowadzi życie pełne umartwień. Oddaje cześć Chrystusowi przez posługi względem bliźniego. Sporo naucza, a swoją naukę potwierdza życiem w czystości i trzeźwości oraz liczny- Mi cudami, np.: Pewnego razu kij, który nosił ze sobą wbił w ziemię, a ten zamienił się w kwitnącą gałąź. Za swoją postawę zostaje pojmany i wrzucony do ciemnicy. Tam starano się wszystkimi sposobami odwieźć go od wiary. Posłano nawet do niego dwie piękne dziewczyny lekkich obyczajów- Nicetę i Akwilię. Ale one widząc wrogość i srogość na twarzy więźnia przestraszyły się i nie śmiały przystąpić do niego. Zaczęły natomiast polecać się jego modlitwom.
Po opuszczeniu więzienia przyznały się, że żałują swego czynu i życia, które było grzeszne i pełne bałwochwalstwa, i bezwstydności. Nakazano im zaraz złożyć ofiary Apollinowi, ale one odmówiły. To stało się przyczyną ich straszliwych cierpień. Krzysztofa zaś postawiono przed są dem i namawiano, by przestał bluźnić na starych bogów. Próbowano też odwieźć go od wiary mówiąc, że jest to głupota i szaleństwo. Poddano go licznym torturom. Nałożono mu na głowę rozżarzony hełm, który mocno Krzysztofa poparzył. Gdy to jednak nie poskutkowało, położono go na ławie rozgrzanej do czerwoności i polewano olejem. Ale on nadal był wierny Bogu i nie odniósł żadnych ran. Wybawiony cudownie opowiadał ludziom o Chrystusie, radząc, by uznali Go za Boga. Nawróciła się wtedy duża liczba ludzi. Jednak cesarz nie dawał za wygraną. Kazał strzelać do niego, ale strzały zawisały w powietrzu, a jedna z nich ugodziła cesarza w oko. Krzysztof polecił, aby pomazano ranę jego krwią i oko zostało natychmiast uleczone. Po tym cudzie cesarz uwierzył w Chrystusa i został Jego wyznawcą.
Krzysztof zaś zgodnie z przepowiednią poniósł śmierć męczeńską w III wieku za cesarza Decjusza.
Pod wpływem legendy stał się jednym z 14 świętych wspomożycieli i patronem wielu zawodów. Czcili go zwłaszcza przewoźnicy, flisacy i pielgrzymi. Był także opiekunem podróżnych. wzywa się jego pomocy w czasie burzy i zarazy. Dzisiaj jest patronem kierowców. Jego wizerunek był na wielu wieżach obronnych, bramach miejskich, a nawet na domach, np. krakowskie Krzysztofory i herb Wilna. Spojrzenie na ten wizerunek chroniło od niebezpieczeństw. Istniały hospicja pod wezwaniem św. Krzysztofa. Pod jego opiekę uciekały się miasta.
Legenda grecka widzi w Krzysztofie barbarzyńcę, który zaciągnął się do wojsk rzymskich i tam zapoznał się z wiarź chrześcijańską. Legenda zachodnia zaś mówi, iż był on rycerzem, który zmienia swoich panów, gdyż stara się służyć najpotężniejszemu. Tutaj spotykamy się z teologiczną wymową, że człowiek szukający prawdziwej wielkości musi w końcu zetknąć się z Bogiem. Najmłodsza legenda ukazuje Krzysztofa jako tego, który przenosi Dzieciątko Jezus przez rzekę. Z takim obrazem spotykamy się najczęściej w ikonografii.
W dawnych czasach, żyło plemię kynocefalów, co tłumaczy się- psiogłowcy. Spośród tego plemienia, być może, wywodzi się Krzysztof. Równie dobrze mógł być kananejskim olbrzymem o imieniu Replolus lub Adokymes. Szukał on kogoś, kto byłby wszech potężny, nie mający równego sobie. W swoich poszukiwaniach trafił na dwór cesarza.
Pewnego razu zauważył, że cesarz przeżegnał się trwożnie, gdyż śpiewak wykonujący pieśń wymówił imię diabła. Krzysztof opuszcza dwór i wyrusza dalej, by odnaleźć owego diabła. Odnajduje go i przystaje do niego na służbę. Ale i diabeł okazuje się być także trwożną istotą, która na widok krzyża umyka w ciemności. Jego również opuszcza nasz poszukiwacz. Odtąd Krzysztof postanawia znaleźć Chrystusa. Po długich poszukiwaniach znajduje pustelnika, który uczy go wiary i udziela chrztu. Za jego radź postanawia osiedlić się na brzegu rwącej rzeki i pomagać podróżnym przeprawiać się na drugą stronę. Pewnego dnia pojawił się nad wodą mały chłopiec i nalegając prosi o przeniesienie. Krzysztof bierze go na swoje barki i przenosi.
Jednak w połowie drogi dziecko zaczyna mu niezmiernie ciążyć. Z trudem przedostają się na drugi brzeg.
Z rozmowy dowiaduje się, że niósł na swych ramionach Pana wszechświata, który przepowiada mu męczeńską śmierć. Od tego wydarzenia Krzysztof staje się gorliwym wyznawcą Chrystusa i prowadzi życie pełne umartwień. Oddaje cześć Chrystusowi przez posługi względem bliźniego. Sporo naucza, a swoją naukę potwierdza życiem w czystości i trzeźwości oraz liczny- Mi cudami, np.: Pewnego razu kij, który nosił ze sobą wbił w ziemię, a ten zamienił się w kwitnącą gałąź. Za swoją postawę zostaje pojmany i wrzucony do ciemnicy. Tam starano się wszystkimi sposobami odwieźć go od wiary. Posłano nawet do niego dwie piękne dziewczyny lekkich obyczajów- Nicetę i Akwilię. Ale one widząc wrogość i srogość na twarzy więźnia przestraszyły się i nie śmiały przystąpić do niego. Zaczęły natomiast polecać się jego modlitwom.
Po opuszczeniu więzienia przyznały się, że żałują swego czynu i życia, które było grzeszne i pełne bałwochwalstwa, i bezwstydności. Nakazano im zaraz złożyć ofiary Apollinowi, ale one odmówiły. To stało się przyczyną ich straszliwych cierpień. Krzysztofa zaś postawiono przed są dem i namawiano, by przestał bluźnić na starych bogów. Próbowano też odwieźć go od wiary mówiąc, że jest to głupota i szaleństwo. Poddano go licznym torturom. Nałożono mu na głowę rozżarzony hełm, który mocno Krzysztofa poparzył. Gdy to jednak nie poskutkowało, położono go na ławie rozgrzanej do czerwoności i polewano olejem. Ale on nadal był wierny Bogu i nie odniósł żadnych ran. Wybawiony cudownie opowiadał ludziom o Chrystusie, radząc, by uznali Go za Boga. Nawróciła się wtedy duża liczba ludzi. Jednak cesarz nie dawał za wygraną. Kazał strzelać do niego, ale strzały zawisały w powietrzu, a jedna z nich ugodziła cesarza w oko. Krzysztof polecił, aby pomazano ranę jego krwią i oko zostało natychmiast uleczone. Po tym cudzie cesarz uwierzył w Chrystusa i został Jego wyznawcą.
Krzysztof zaś zgodnie z przepowiednią poniósł śmierć męczeńską w III wieku za cesarza Decjusza.
Pod wpływem legendy stał się jednym z 14 świętych wspomożycieli i patronem wielu zawodów. Czcili go zwłaszcza przewoźnicy, flisacy i pielgrzymi. Był także opiekunem podróżnych. wzywa się jego pomocy w czasie burzy i zarazy. Dzisiaj jest patronem kierowców. Jego wizerunek był na wielu wieżach obronnych, bramach miejskich, a nawet na domach, np. krakowskie Krzysztofory i herb Wilna. Spojrzenie na ten wizerunek chroniło od niebezpieczeństw. Istniały hospicja pod wezwaniem św. Krzysztofa. Pod jego opiekę uciekały się miasta.
O autorze:
Niegdyś wielki górołaz, dziś psycholog pracowy;) Półprzewodnik. W ramach kursu przewodnickiego kilka lat temu popełnił rewelacyjną pracę przekrojową dotyczącą miejsc kultu i osób świętych w Beskidach.
Niegdyś wielki górołaz, dziś psycholog pracowy;) Półprzewodnik. W ramach kursu przewodnickiego kilka lat temu popełnił rewelacyjną pracę przekrojową dotyczącą miejsc kultu i osób świętych w Beskidach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz