Jakiś czas temu rozpoczęłam również tzw. spacery Nordic Walking, na które górale nieodmiennie reagują "a gdzież Pani ma narty".
Dotychczasowa, zatwardziała przeciwniczka Nordic walking zmieniła swój pogląd na ta modę.
Dalej
twierdzę, że kijki NW są produktem marketingowym - równie dobrze można
wykorzystać dwa badyle znalezione w lesie. Ale niesamowitym plusem tych
kijków (tej mody) jest działalność integracyjna. Ludzie się na spacerach
spotykają, potykają o własne kijki i mają że tak powiem - powód do
ruszenia tyłka z domu.
Kolejny niesamowity plus tych kijków to
fakt, że wymuszają pewną postawę, wymuszają konkretny ruch rąk i nóg
(bo inaczej się człowiek o owe wspomniane kijki potyka), co skutkuje:
wyprostowanymi plecami, wyciąganiem nóg i tempem - już nie plezę się
powyginana za moim psem, ale wyprostowana lecę do przodu (mówię o
normalnym spacerze, a nie jakiś wersjach sportowych czy fitness:)
Minusem
tych kijków jest to, że jeżeli cokolwiek chce się zrobić (rzucić psu
patyczka, zrobić zdjęcie) to one tylko przeszkadzają.
Summa
summarum: Wszystko jest dla ludzi, tylko trzeba umieć z tego korzystać. I drugi wniosek - nie mój, ale się pod nim podpisuję - tylko krowa nie zmienia zdania...