Autor: Michał "Wittkacy" Witkowski
Młodość św. Jana
Historia nie dostarczyła nam wielu danych o pochodzeniu i dzieciństwie św. Jana z Dukli. Nawet te skąpe informacje jakie obecnie posiadamy, opierają się na późniejszych świadectwach i zeznaniach mających często swe źródło w podawanej z pokolenia na pokolenie tradycji, a niekiedy czerpane również z legendy. Nie znamy również dokładnej daty urodzenia naszego Świętego. Wiemy natomiast, że doczekał późnej starości i zmarł w roku 1484, a zatem powszechnie przyjęto iż musiał urodzić się co najmniej 70 lat wcześniej tj. ok. 1414 r.
Dom, w którym przyszedł na świat św. Jan, leżał w południowej części Dukli, na tzw. Wyższym Przedmieściu przy ul. Kaczyniec. O jego rodzicach wiemy tylko tyle, że byli dosyć zamożnymi mieszczanami, których stać było na to by posłać do szkoły swojego syna. Te nie mające potwierdzenia w źródłach historycznych wiadomości o urodzeniu i o domu rodzinnym św. Jana nie mogą przeczyć faktowi, iż pochodził on z rodziny bogobojnej, gdyż zazwyczaj z takich rodzin pochodzą ludzie wielcy i święci.
Na podstawie tradycji pochodzącej z XVII wieku dowiadujemy się, iż po skończeniu szkoły św. Jan kilka lat spędził nad potokiem Zaśpit, płynącym przez lasy otaczające rodzinną miejscowość, wiodąc tam wielce umartwione życie pustelnicze. Po wielu latach życia w klasztorze św. Jan powiedział jednemu z braci, uważającemu, że życie pustelnicze jest doskonalsze od życia zakonnego takie słowa: "Ja nigdy nie przestanę dziękować Bogu za to, że zechciał mnie niegodnego powołać do Zakonu. Jeżeli bowiem żyjąc w zakonie wykazuję pewne niedoskonałości, to jak sądzicie, ile grzechów bym popełnił żyjąc na świecie, gdzie są często, niemal nieustannie, okazje do grzechu".
Taka wypowiedź św. Jana jest pewnego rodzaju potwierdzeniem, że nie obce mu było życie pustelnicze.
W miejscu, w którym miał przebywać młody pustelnik stoi dzisiaj murowany kościółek, który jak wszyscy wierzą, jest duchowym spadkiem po św. Janie. Głęboka cisza otaczająca to święte miejsce przyciąga licznych pielgrzymów i turystów szukających wewnętrznego pokoju.
Początki życia zakonnego
Żaden z biografów opisujących życie św. Jana nie miał wątpliwości, że motywem podjęcia przez Świętego życia zakonnego, było pragnienie osiągnięcia wyższego stopnia osobistej doskonałości. Lata spędzone na puszczy były swoistym przygotowaniem do życia w klasztorze.
Św. Jan nie miał prawdopodobnie problemu z wyborem odpowiedniego zakonu, bowiem w okolicach Dukli w XV wieku najbardziej rozpowszechnionym i znanym był Zakon OO. Franciszkanów Konwentualnych. Klasztory w Przemyślu, Sanoku i Krośnie, znane jako ogniska prac misyjnych i rekolekcyjnych, dawały dużo okazji do poznania franciszkańskiego stylu życia. Nic więc dziwnego, że wybrał klasztor najbliższy, oddalony od Dukli zaledwie o 19 kilometrów.
Młodego chłopca z Dukli prowincjał osobiście przyjął do zakonu. Upewniwszy się o szczerości jego pragnień polecił mu zapewne rozdać majątek ubogim, tak jak życzył sobie św. Franciszek z Asyżu. W zamian otrzymał dwa habity, spodnie i siały na nogi.
Od samego początku br. Jan dał się poznać jako człowiek wielkiej modlitwy, mądrości i pokory. Nic więc dziwnego, że po wyświęceniu go na kapłana współbracia powierzali mu wielokrotnie urząd przełożonego. Znane nam jest dzisiaj jego przełożeństwo w Krośnie i we Lwowie, a także urząd kustosza w kustodii ruskiej, któremu podlegało 7 klasztorów. W 1461 roku św. Jan otrzymał odpowiedzialne stanowisko niemieckiego kaznodziei. Urząd ten sprawował w kościele szpitalnym św. Ducha, gdzie gromadzili się niemieccy mieszkańcy Lwowa. Te i inne prace zlecone przez przełożonych wykonywał bardzo sumiennie. Przymioty charakteru i wzorowe życie zakonne sprawiały, że był człowiekiem niezwykle lubianym i cenionym. Wielu świadków zeznało iż "śluby zakonne czystości, ubóstwa i posłuszeństwa zachowywał z największą starannością", a całym swoim życiem dowiódł, że wszelką swą nadzieję złożył jedynie w Panu Bogu. Po 25-u latach życia i pracy w zakonie franciszkańskim w sercu Jana z Dukli powstało pragnienie, by przyłączyć się do innej wspólnoty franciszkańskiej, gdzie jeszcze pilniej przestrzegano reguły św. Franciszka. Jaka to była wspólnota i dlaczego- o tym poniżej.
Franciszkanie za czasów Jana z Dukli
Św. Franciszek z Asyżu założył w 1209 roku Zakon Braci Mniejszych, zwanych popularnie franciszkanami. Pierwsi Braci Mniejsi przybyli do Polski już 10 lat po śmierci Założyciela i osiedlili się najpierw na Śląsku we Wrocławiu, a w rok później przybyli do Krakowa. Trzeba zaznaczyć, że od samego początku w łonie Zakonu trwała ożywiona dyskusja na temat przestrzegania reguły napisanej przez św. Franciszka, zwłaszcza w kwestii zachowania ubóstwa. W związku z tym na Zachodzie powstał ruch tzw. obserwancki, który opowiadał się za całkowitym zachowywaniem ostrej reguły św. Franciszka. Ten surowszy kierunek został wprowadzony do Polski dopiero w drugiej połowie XV w., a więc w czasie, gdy św. Jan z Dukli przebywał jeszcze u franciszkanów konwentualnych, z którymi franciszkanie obserwanci tworzyli nadal jeden zakon. Definitywny podział zakonu nastąpił bowiem dopiero w 1517 r. Inicjatorem przeszczepienia tego ostrzejszego nurtu w zakonie na grunt Polski stał się włoski przywódca tego ugrupowania św. Jan Kapistran, który w 1453 roku w Krakowie założył pierwszy kościół i klasztor pod wezwaniem św. Bernardyna ze Sieny. Wierni, przychodzący do tego kościoła, mieszkających tam zakonników zaczęli nazywać braćmi od św. Bernardyna, a z czasem nazwano ich popularnie Bernardynami. Zapoczątkowany przez św. Jana Kapistrana ruch, zaczął prężnie się rozwijać. Pod koniec XV wieku Bernardyni posiadali w Polsce ponad 20 klasztorów, a w nich blisko siedmiuset zakonników. Z biegiem lat stali się Bernardyni jednym z pierwszych zakonów w Polsce. Ulicom i placom nadawano bernardyńskie nazwy- istniejące zresztą aż do dnia dzisiejszego. Bernardyni weszli również do literatury polskiej, czego najlepszym przykładem jest Pan Tadeusz Adama Mickiewicza. Sławę swoją i znaczenie uzyskali jednak Bernardyni przede wszystkim przez swoje bliskie kontakty z wiernymi, przez pracę wśród ludu i działalność patriotyczną.
Do jednych z pierwszych klasztorów Bernardyńskich należał założony w 1460 roku klasztor we Lwowie. Wówczas to prawdopodobnie po raz pierwszy zetknął się z tą rodziną franciszkańską św. Jan z Dukli. Surowość ich życia i wierne przestrzeganie reguły św. Franciszka, a zwłaszcza sposób praktykowania ubóstwa urzekły naszego Świętego do tego stopnia, że postanowił przenieść się do Bernardyńskiej wspólnoty.
Przejście i działalność u Bernardynów
Ponieważ św. Jan z Dukli był wspaniałym przykładem człowieka ubogiego i do zakonu franciszkańskiego wstąpił powodowany pragnieniem praktykowania najdoskonalszego ubóstwa, postanowił zmienić klasztor, by żyć w surowszym klimacie przestrzegania ubóstwa. A Obserwanci (Bernardyni) do których postanowił przejść byli wówczas tą grupą zakonną, która za główny cel obrała sobie powrót do pierwotnej gorliwości i zachowywanie ubóstwa w takim stopniu jak życzyłby sobie tego św. Franciszek z Asyżu.
Wprawdzie przy przejściu od konwentualnych do obserwantów nie było wtedy większych trudności, gdyż obie gałęzie nadal tworzyły jeden zakon, ale przechodzący spotykał się zwykle ze sprzeciwem swoich przełożonych, zwłaszcza gdy był jednostką wybitną i wartościową. A do takich należał bez wątpienia św. Jan, który był wspaniałym kaznodzieją szanowanym przez ludność całego miasta.
Licząc się więc z oporem przełożonych, św. Jan- by pokonać ewentualne przeszkody i uzyskać formalne pozwolenie- wykorzystał pewien sprzyjający zbieg okoliczności. Był taki zwyczaj we Lwowie, że władze miejskie wyprawiały raz do roku ucztę na cześć prowincjała franciszkanów wizytującego klasztor. Podobna uczta gromadząca prowincjała, kilku ojców i przedniejszych obywateli miasta, została wyprawiona w roku 1463. Wobec tych wszystkich świadków św. Jan przystąpił do prowincjała i rzekł: Wielebny Ojcze, proszę o pozwolenie udania się do obserwantów. Prowincjał sądząc, że Jan chce ich tylko odwiedzić, chętnie takiego pozwolenia udzielił. Jan udał się natychmiast do klasztoru Bernardynów, gdzie został przyjęty. Kiedy później zażądano powrotu Jana, Bernardyni odpowiedzieli, że Jan wstąpił do nich legalnie, mając pozwolenie prowincjała, dane mu przy władzach miasta jako świadkach. W ten sposób spór upadł i Jan pozostał u Bernardynów.
U Bernardynów
Motywem przejścia św. Jana do reformatorskiego ruchu w zakonie franciszkańskim, była niewątpliwie chęć służenia Bogu i ludziom w sposób jeszcze bardziej zbliżony do pierwotnej surowości zakonnej. Św. Jan jawi się nam jako człowiek stanowczo dążący do świętości, a przy tym wykazujący życiową zaradność.
Od roku 1463 rozpoczyna się dla św. Jana nowy etap w jego życiu. Historia nie zanotowała by u Bernardynów piastował jakiekolwiek urzędy zakonne. Prawdopodobnie na własne życzenie chciał w tych nowych warunkach wieść życie ciche i ukryte. Surowy sposób życia w klasztorze bernardyńskim napawał Jana niewymowną radością. Kronikarz zakonny o. Jan z Komorowa wspomina, że gdy pierwszy raz usłyszał czytaną przy stole zwyczajem bernardyńskim regułę św. Jan rzewnie płakał. We wszystkich nabożeństwach był bardzo gorliwy. Z niemniejszą sumiennością oddawał się pracy w kościele jako wybitny kaznodzieja i spowiednik.
Św. Jan z Dukli cieszył się zawsze opinią pobożnego i gorliwego zakonnika. Modlił się we dnie i w nocy. Wspomniany kronikarz o. Jan z Komorowa pisze: "Prżebywając w chórze okazywał wielką gorliwość w modlitwie i kilkakrotnie w ciągu dnia odmawiał Oficjum o Błogosławionej Dziewicy Maryi". W innym miejscu pisze: "że niekiedy znajdowano go w nocy na modlitwie zalanego łzami. Zdarzało się to najczęściej wtedy, gdy wszyscy bracia pogrążeni byli w głębokim śnie". Pod koniec życia, gdy był już człowiekiem starszym, schorowanym nigdy nie zwalniał się ze wspólnych modlitw, a gdy czasem dokuczała mu na skutek dolegliwości wieku senność przechadzał się w chórze zakonnym, nie przerywając modlitwy urządził też sobie w ogrodzie klasztornym małą pustelnię gdzie często przebywał samotnie na modlitwie. Na jakiś czas przed śmiercią stracił wzrok, co nie przeszkodziło mu w wykonywaniu zakonnych obowiązków. Nie mogąc czytać prosił kleryków by odczytywali mu gotowe kazania, które potem wygłaszał na ambonie.
O. Jan z Komorowa pisze: "U schyłku życia osiągnął pełnię cnót, będąc dobrym przykładem dla braci. Odszedł do Królestwa Niebieskiego odmawiając z braćmi siedem psalmów pokutnych. Duszę swoją oddał Panu w dniu św. Michała RP 1484. Pochowany we Lwowie słynie z niezliczonych cudów i to nie tylko wśród prawowiernego ludu chrześcijańskiego, lecz także wśród schizmatyków."
Starania o beatyfikację i kanonizację
Św. Jan z Dukli był niewątpliwie postacią znaną i szanowaną przez mieszkańców Lwowa. Był przecież przełożonym u franciszkanów i wybitnym kaznodzieją oraz gorliwym spowiednikiem. Świętość jego życia była tak niewątpliwa, że zaraz po śmierci zaczęto się doń modlić i wzywać jego wstawiennictwa przed Bogiem. Odwiedzano też licznie jego grób. W kronikach zapisano, że jedni mieli widzieć nad jego grobem niezwykłą jasność, innym zaśmiał się zmarły zjawiać w widzeniach. Wielką sławę przyniosły zmarłemu otrzymane za jego wstawiennictwem łaski.
O. Jan z Komorowa pisze: "Pierwszym ze znaków błogosławionego Ojca po jego szczęśliwej śmierci było cudowne uleczenie miejscowego przełożonego dręczonego wielką gorączką. Skoro tylko pozbawionego świadomości położono go na łożu błogosławionego, natychmiast wyzdrowiał i dzięki składał Bogu i błogosławionemu Ojcu".
Kolejnym cudem było uzdrowienie mieszkanki Lwowa, dawnej penitentki św. Jana, która niewidoma od dziesięciu lat, odzyskała za jego przyczyną wzrok. Oba te zdarzenia dały impuls do zapisywania innych podobnych łask. Każdego roku powiększała się księga cudów o jakąś nową łaskę otrzymaną za wstawiennictwem Jana. Nic więc dziwnego, że wierni zaczęli tłumnie garnąć się do jego grobu, błagając o pomoc w różnych potrzebach. Przynoszono na grób świece, zamawiano błagalne msze, składano różne wota. Wobec takiego stanu rzeczy bernardyni nie pozostali obojętni. Rozpoczęli, jak się później okazało, długie i żmudne starania o beatyfikację swego zakonnego współbrata.
czasy jakie nastąpiły po śmierci św. Jana wpłynęły korzystnie na szybki rozwój kultu. Wojny domowe, napady tatarskie, wojny z Turcją i Moskwź niosły zawsze z sobą dużo nieszczęść dla miejscowej ludności. Przy słabej obronie orężnej, pozostawała nierzadko jedynie wiara w opieką Bożą. W tych warunkach nękani wojnami ludzie chętnie oddawali się w opiekę świętemu zakonnikowi-cudotwórcy. Wspomniane nieszczęścia przyczyniające się z jednej strony do wzrostu kultu, z drugiej spowodowały wiele negatywnych skutków, min. zubożyły bernardyńską prowincję i odłożyły sprawę beatyfikacji na kolejne lata. W ten sposób beatyfikacja Jana z Dukli mająca w połowie XVI w wszelkie widoki szybkiego ukończenia, doszła do skutku dopiero w 1733 roku.
Przed kanonizacją.
Dnia 21 I 1733 r. papież Klemens XII zaliczył o. Jana z Dukli w poczet błogosławionych. Tak więc pragnienia i wysiłki kilku pokoleń Bernardynów wreszcie się spełniły. Beatyfikacja Jana z Dukli wywołała nową falę kultu i zapału religijnego. Odbiła się ona głośnym echem w całej Polsce. Kilka lat po tym doniosłym wydarzeniu ogłoszono bł. Jana patronem Korony i Litwy. Rozszerzanie się i pogłębianie kultu bł. Jana, a także otrzymywane za jego przyczyną łaski, które uznawane były za cuda, podsunęły myśl rozpoczęcia starań o jego kanonizację. Niestety wszelkie starania i rachuby obróciły wniwecz kataklizmy dziejowe. Konfederacja barska, targowica, wreszcie I rozbiór Polski, stworzyły niepomyślne warunki do dalszych starań o kanonizację. Przestała istnieć Polska, a wraz z nią przestała istnieć możliwość kanonizacji św. Jana.
Do sprawy wrócono ponownie po II wojnie światowej. Jak się później okazało była to kolejna nieskuteczna próba, bowiem rządy komunistyczne dawały coraz bardziej znać o sobie. Przerwano wolną łączność między Kościółem w Polsce, a Stolicą Apostolską. Nastały czasy stalinowskie, które uniemożliwiły dalszy bieg sprawy uznania bł. Jana za świętego. Sprawę ponownie wznowiono w latach dziewięćdziesiątych. Opracowano dokumentację historyczną, która stała się podstawą dekretu o heroiczności cnót św. Jana. Dekret ten podano do wiadomości na specjalnej kongregacji w obecności Ojca św. Jana Pawła II, w dniu 2 VII 1994 roku. Równocześnie uznano cud, który zdarzył się za wstawiennictwem św. Jana, a polegający na uzdrowieniu z ciężkiej choroby nóg mieszkanki Lwowa .
Samego aktu kanonizacji dokonał Ojciec Święty Jan Paweł II w Krośnie 10.VI.1997 r.- podczas swej pielgrzymki do Polski.
Na koniec warto wspomnieć, że św. Jan jest patronem Lwowa i rycerstwa polskiego.
Bibliografia:
O autorze:
Niegdyś wielki górołaz, dziś psycholog pracowy;) Półprzewodnik. W ramach kursu przewodnickiego kilka lat temu popełnił rewelacyjną pracę przekrojową dotyczącą miejsc kultu i osób świętych w Beskidach.
Niegdyś wielki górołaz, dziś psycholog pracowy;) Półprzewodnik. W ramach kursu przewodnickiego kilka lat temu popełnił rewelacyjną pracę przekrojową dotyczącą miejsc kultu i osób świętych w Beskidach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz