czwartek, 16 lutego 2017

Skrzyp gałęzisty

Equisetum ramosissimum

 /Eng: known as: branched horsetail/

Rośnie nad brzegami wód, na łachach powstałych z piasków i żwirów. Dość często spotykany na siedliskach antropogenicznych, np. na torach i nasypach kolejowych, na żwirowiskach, przyczółkach mostowych, na wałach. 


Maksimum wysokości występowania osiąga w Bieszczadach, w masywie Chryszczatej /ok 750 m n.p.m./ Licznie obrasta jeziorka Duszatyńskie.

Chryszczate ziele /chreszczate zilie/

Czworolist pospolity (Paris quadrifolia)

[ENG: herb-paris or true lover's knot]


Powiadają, że roślina ta dała nazwę niewielkiemu, acz tajemniczemu, wzniesieniu w Bieszczadach (Chryszczata) - łemkowska nazwa tej rośliny brzmi bowiem: chreszczate zilie.

Czworolist pospolity jest byliną z całorocznym kłączem podziemnym, żyjącym nawet ponad 200 lat. Cechuje się znaczną zmiennością fenotypową, jednak niegdyś wyróżniane formy współcześnie nie mają znaczenia taksonomicznego. Występuje w żyznych i wilgotnych lasach na terenie niemal całej Europy oraz w syberyjskiej części Azji. Jest gatunkiem rozpowszechnionym na terenie niemal całej Polski. Dawniej był wykorzystywany jako roślina lecznicza, współcześnie tylko w homeopatii, a poza tym sadzony bywa jako roślina ozdobna. Cała roślina jest trująca.




UWAGA ! ROŚLINA TRUJĄCA
Wszystkie części tej rośliny są trujące. Najwyższe stężenie substancji trujących sapanin, paristyfniny, paridyny i asparginy zawierają kłącza i owoce.
U dorosłych przebieg zatrucia na ogół nie jest groźny. Występuje głównie podrażnienie przewodu pokarmowego, a po resorpcji, także ból i zawroty głowy oraz zwężenie źrenic.
Zatrucie jagodami czworolistu występuje głównie u dzieci na skutek pomylenia ich z jagodami borówki czernicy, o takiej samej niebiesko czarnej barwie i podobnej wielkości.
Obraz zatrucia jest u dzieci o wiele poważniejszy. Śmierć może nastąpić na skutek podrażnienia oddechu. Toksyczne jagody działają na serce, liście wykazują działanie spazmatyczne, a kłącza wymiotne, drażniąc błonę śluzową.


Zatrucia czworolistem u zwierząt domowych także są rzadkie ze względu na odstręczający zapach i smak oraz ograniczony dostęp tych zwierząt do roślin rosnących w cienistych lasach. W przypadku zatrucia zwierzęta są osłabione, pozbawione apetytu, mają stany zapalne błon śluzowych, podwyższone tętno.


 W przypadku zatrucia należy wykonać płukanie żołądka, podać środki powlekające i przeciwbólowe, nie należy podawać środków przeczyszczających.

Info na razie z wikipedii:)


niedziela, 12 lutego 2017

Wilk (Canis lupus)

Jako, że Tomasz Goliński (Strona fotograficzna autora) robi tak fantastyczne fotografie zwierząt, za jego - niegdyś nieopatrznie wyrażoną - zgodą :) wilk zostanie przedstawiony głównie jego okiem...







NIETOPERZE

Zdjęcia pochodzą z: http://www.eurobats.org/,  z nature-photo.cz oraz z wikipedii


PODKOWIEC MAŁY ( Rhinolophus hipposideros)

To jeden z najmniejszych nietoperzy występujących w Polsce. Długość ciała około 40 mm, rozpiętość skrzydeł do 250 mm, masa ciała 3,5-10 g. 





NOCEK DUŻY ( Myotis myotis)




NOCEK WĄSATEK ( Myotis mystacinus)



KARLIK MALUTKI ( Pipistrellus pipistrellus)




BOROWIEC WIELKI (  Nyctalus noctula)




MROCZEK PÓŹNY ( Eptesicus serotinus)




GACEK BRUNATNY ( Plecotus auritus)





GACEK SZARY ( Plecotus austriacus)





NOCEK ORZĘSIONY ( Myotis emarginatus)




NOCEK BECHSTEINA ( Myotis bechsteinii)




NOCEK NATTERERA ( Myotis nattereri)





NOCEK RUDY ( Myotis daubentoniis)









Avifauna - te co skaczą i fruwają...

Orzeł przedni - foto: Tomasz Goliński /http://tomaszg.pl/

Ten wpis można spokojnie traktować, jako spis roboczy avifauny karpackiej.
Wielu z nas ma kłopot z rozróżnieniem myszołowa od orlika. 
A część nie rozpoznaje nawet cienia drapieżnika - nie jest to wymówka, tylko stwierdzenie faktu. Ponieważ sama posiadam problemy z wyobrażeniem sobie niektórych gatunków (ptaków, ssaków, roślin) zamieszczam krótkie posty ze zdjęciami (w zdecydowanej większości pochodzące z internetów:). Mam nadzieję, że komuś się przydadzą...

4. Inne - http://muwit.blogspot.com/2017/02/avifauna-cz-3-inne-i-inne.html

sobota, 11 lutego 2017

Avifauna - część 1 - DRAPIEŻNIKI

Orzeł przedni - foto: Tomasz Goliński /http://tomaszg.pl/

Ten wpis można spokojnie traktować, jako spis roboczy avifauny karpackiej.
Wielu z nas ma kłopot z rozróżnieniem myszołowa od orlika. A część nie rozpoznaje nawet cienia drapieżnika - nie jest to wymówka, tylko stwierdzenie faktu. Ponieważ sama posiadam problemy z wyobrażeniem sobie niektórych gatunków (ptaków, ssaków, roślin) zamieszczam krótkie posty ze zdjęciami (w zdecydowanej większości pochodzące z internetów:). Mam nadzieję, że komuś się przydadzą...

Zacznijmy zatem od sylwetek drapieżników:
grafika: Zespół Lubelskich Parków Krajobrazowych 


ORZEŁ PRZEDNI (Aquila chrysaetos)


ścisła ochrona
Orzeł przedni jest największym przedstawicielem orłów z rodzaju Aquila. Jego rozpiętość skrzydeł wynosi 190-225 cm, a długość ciała 80-93 cm. To potężny orzeł o charakterystycznej sylwetce z długimi skrzydłami zwężającymi się ku nasadzie oraz węższą dłonią, co tworzy mocno S-owatą tylną krawędź. Ogon długi, najdłuższy wśród orłów. W locie, w czasie krążenia skrzydła trzyma uniesione do góry, co nadaje sylwetce lekkości. >> WIĘCEJ
tekst: www.koo.org.pl // grafika: ptaki.info

W sieci:
Orzeł przedni w polskich Karpatach [w:] Dzikie Życie, marzec 2006

ORZEŁ BIELIK (Haliaeetus albicilla)

ścisła ochrona gatunkowa
Bielik zwyczajny, bielik należy do gatunku dużego ptaka drapieżnego z rodziny jastrzębiowatych (podrodzina myszołowy lub orłany). Błędnie nazywany orłem.  Bielik zwyczajny unika terenów górzystych, bezleśnych oraz bez zbiorników wodnych, ale też rozległych i zwartych kompleksów leśnych.  >> WIĘCEJ
grafika: www.drapiezniki.pl



GADOŻER (Circaetus gallicus)

ścisła ochrona

Łowca węży i jaszczurek. Niezwykle rzadki. 
Znany też jako krótkoszpon.
Jeden z większych krajowych gatunków ptaków szponiastych. Osiąga około 60 cm długości i 175-195 cm rozpiętości skrzydeł. Spód ciała jest prawie w całości bardzo jasny, jedynie na głowie zazwyczaj dobrze odznacza się „kaptur”, a na piersi, lotkach i pokrywach występuje drobne, brązowe prążkowanie o zmiennej intensywności. >> WIĘCEJ
tekst: www.koo.org.pl // grafika: ptaki.info

W sieci:
dinoanimals.pl - bardzo ludzki opis gadozera:)



ORLIK KRZYKLIWY (Clanga pomarina)

ścisła ochrona

W sieci:



Avifauna cz. 4 - Sowy

Ten wpis można spokojnie traktować, jako spis roboczy avifauny karpackiej.
Wielu z nas ma kłopot z rozróżnieniem myszołowa od orlika. A część nie rozpoznaje nawet cienia drapieżnika - nie jest to wymówka, tylko stwierdzenie faktu. Ponieważ sama posiadam problemy z wyobrażeniem sobie niektórych gatunków (ptaków, ssaków, roślin) zamieszczam krótkie posty ze zdjęciami (w zdecydowanej większości pochodzące z internetów:). Mam nadzieję, że komuś się przydadzą...
Autor: Michał Skakuj // znalezione na http://www.birdwatching.pl/ 

Autor: Michał Skakuj // znalezione na http://www.birdwatching.pl/ 



Autor: Michał Skakuj // znalezione na http://www.birdwatching.pl/ -  TAK, można zakupić taki plakat.
Genialne przedstawienie wszelkich sów Polski. 


 Puchacz zwyczajny (Bubo bubo) 

ścisła ochrona gatunkowa w Polsce


Puchacz to największa sowa w Europie. Osiąga 75 cm długości, a rozpiętość jej skrzydeł sięga 1,65 m. Żyje do 30 lat. Zamieszkuje Europę, Azję Środkową i Afrykę Północną, zarówno góry, jak i niziny. cechą charakterystyczną puchacza są  duże odstające kępy piór na głowie, wyglądające jak uszy, oraz wielkie, pomarańczowo zabarwione oczy i biały podbródek. W Polsce jest gatunkiem chronionym.




Włochatka (Aegolius funereus)

ścisła ochrona gatunkowa w Polsce


Sóweczka (Glaucidium passerinum)

ścisła ochrona gatunkowa w Polsce


Puszczyk uralski (Strix uralensis)
ścisła ochrona gatunkowa. 





AVIFAUNA - cz 3. - ptaki łąk i pól

Ten wpis można spokojnie traktować, jako spis roboczy avifauny karpackiej.
Wielu z nas ma kłopot z rozróżnieniem myszołowa od orlika. A część nie rozpoznaje nawet cienia drapieżnika - nie jest to wymówka, tylko stwierdzenie faktu. Ponieważ sama posiadam problemy z wyobrażeniem sobie niektórych gatunków (ptaków, ssaków, roślin) zamieszczam krótkie posty ze zdjęciami (w zdecydowanej większości pochodzące z internetów:). Mam nadzieję, że komuś się przydadzą...

BOCIAN CZARNY (Ciconia nigra) 

ścisła ochrona gatunkowa


 PŁOCHACZ HALNY (Prunella collaris)

ścisła ochrona gatunkowa. // 

W Polskiej Czerwonej Księdze uznawany jest za gatunek bliski zagrożenia. // 

Niezbędna ochrona terenów gniazdowych.





Avifauna - część 2 - Dzięcioły

Ten wpis można spokojnie traktować, jako spis roboczy avifauny karpackiej.
Wielu z nas ma kłopot z rozróżnieniem myszołowa od orlika. A część nie rozpoznaje nawet cienia drapieżnika - nie jest to wymówka, tylko stwierdzenie faktu. Ponieważ sama posiadam problemy z wyobrażeniem sobie niektórych gatunków (ptaków, ssaków, roślin) zamieszczam krótkie posty ze zdjęciami (w zdecydowanej większości pochodzące z internetów:). Mam nadzieję, że komuś się przydadzą...

DZIĘCIOŁ BIAŁOGRZBIETY (Dendrocopos leucotos)

DZIĘCIOŁ TRÓJPALCZASTY (Picoides tridactylus)


samiec

samica



piątek, 10 lutego 2017

Sokolica Ski Area

Sokolica Ski Area

Na dupę, prosę pani, na dupę!

W pewien mało mroźny weekend lutowy wybraliśmy się na spacerek na Orawę. Ponieważ w okolicy był śnieg (kilka kilometrów dalej w Sidzinie nawet nie było biało) postanowiliśmy przetestować nowo nabyty sprzęt. I wprowadzić w życie rady Przemskiego ze skitury.net. Choć do teraz przekonana byłam, że największa radocha to łażenie po dziewiczym śniegu, po tym wyjeździe przyznaję z pokorą rację freeride'owcom, ze największą radochą jest zjazd... Jeżeli w miarę sprawnie omija się pnie drzew...


 Rada dla początkujących skitourowców

Wczesne lata siedemdziesiąte. Kasprowy Wierch. Renata Gostyńska, wielokrotna laureatka mistrzostw w narciarstwie zjazdowym, przygląda się z pewnym powątpieniem parze w błyszczących strojach narciarskich prosto z katalogu. Mężczyzna nagle kończy rozmowę i szusuje w dół. Kobieta z przerażeniem na twarzy, zwraca się do mojej babci w te słowa:
- Proszę Pani, mam duży problem. Mźż zakupił mi narty, piękny strój, śliczne buty z futrem foki (najnowsza moda w tamtych czasach), tylko, że... ja w życiu na nartach nie byłam. Czy mogłaby mi Pani powiedzieć, czym się to je?<br />
Babcia, poruszona inteligencją pani, która pokonując wstyd i zażenowanie, zdobyła się na przyznanie do niewiedzy i zapytanie "kogoś mądrzejszego", oraz wysoką nieodpowiedzialnością młodego człowieka, który nie przejmując się żoną, przygotowywał się do kolejnego zjazdu, wyłuszczyła podstawy narciarstwa, główny nacisk kładąc na hamowanie. Pani pokiwała głową ze zrozumieniem i ruszyła spokojnie na dół.
Świeżo naostrzone i naoliwione narty poniosły ją jednak zbyt szybko. Krzyk jaki rozległ się w masywie Kasprowego wahałabym się nazwać ludzkim. Gawiedź narciarska patrzyła jak owa pani szybciuteńko sunie w dół, najwyraźniej w świecie nie mając pojęcia jak powstrzymać szaleńczy pęd.
Wśród gawiedzi stał mały (może sześcioletni) wnuczek Staszka Marusarza, wspaniałego skoczka i trenera, a prywatnie przyjaciela babci. Stanął w rozkroku, podparł się pod boki i z diabolicznym uśmiechem krzyknął na całe Tatry:
- Na dupę, prosę pani, na dupę!
Pani najwyraźniej usłyszała polecenie, natychmiast upadła. Jednakże śliczny kombinezon z ortalionu, poniósł ją dalej w tym samym pędzie. Mały Marusarz niewiele się zastanawiając, ruszył w dół. Za nim ruszyła moja babcia. Zatrzymali przerażoną kobietę na kilka metrów przed przepaścią...

Tą opowieść usłyszałam w późnym dzieciństwie, kiedy już babcia uznała, że słowo "dupa" jest mi mniej więcej znane. Przypomniała mi się teraz, niemal w dwadzieścia lat później, kiedy usiłowałam szusować ze stoków Sokolicy. Pamięć ludzka jest zadziwiająca – otwiera dawno zamknięte klapki w najbardziej niesprzyjających momentach. Tym razem moment wypadł, kiedy po lewej stronie miałam przepaść z Sokolicy, po prawej zaś gęsty las. Przed sobą zaś wyślizgany i oblodzony szlak z wystającymi kamieniami. Wykonanie polecenia "na dupę" wiązało się z uszkodzeniem kości ogonowej, którą  mimo wszystko lubię;)

A wszystko zaczęło się od... Lotniskowej w Górach Słonnych

Wychodziliśmy wraz z ekipą kolibową i mamą Basi, która pognała przodem, twierdząc, ze jest to sprawdzian, czy już jest stara, czy jeszcze nie. Jeśli da rady wyjść na Lotniskową bez zatrzymywania, to jeszcze stara nie jest... 
Nasza ekipa, stosując tą  metodę, była strasznie stara. Nie chciało nam się iść w gęstym, lepkim śniegu. Wtedy to powiedziałam do kolegów.
- Żeby ktoś wymyślił takie narty, które służą do wyjścia w górę, ruchome wiązanie, miękki but. A jak już doleziesz na górę, to wystarczy kliknąć guziczek i możesz zjeżdżać.
Wszyscy się ze mnie śmiali, ja też. Że tez ja tego pomysłu wtedy nie opatentowałam....


W dziesięć lat później usłyszałam o skitourach. I może bym się tak nie napaliła od razu, gdyby nie fakt że na rynku pojawił się MÓJ POMYSŁ. Po miesiącu poszukiwań odpowiedniego sprzętu, przeglądaniu wszelkich dostępnych forów i kolosalnej pomocy Przemskiego ze skitury.net udało mi się wreszcie zakupić sprzęt. I wtedy... śniegi zeszły...

W mało śnieżny weekend lutowy wybraliśmy się na Orawę. Odwiedzić skansen w Zubrzycy, kościół w Spytkowicach, przejść kawałek po lesie – ot taki spacerek z psem. Okazało się, ze w rejonie Babiej śniegu jest multum. No może nie multum, ale z 60 cm by się znalazło... Choć w planach mieliśmy atakowanie hali Śmietanowej w masywie Policy, to jednak zdecydowaliśmy się na wędrówkę na północ od Krowiarek. 

Przełęczy Krowiarki nie da się ominąć 

Stanowi główny punkt wyjścia w masyw Babiej góry, łączy się tu wiele szlaków turystycznych, i, co niezrozumiałe, jest osiągalna jedynie własnym środkiem transportu. Miejsce stworzone jest do biwakowania – jednak istniejące tu pole namiotowe zlikwidowano i obecnie polana jest ogrodzona. Stoi na niej jedynie stylowa budka z biletami. 
Nazwę "Krowiarki" przełęcz zawdzięcza pasterkom, które jeszcze w XIX wieku wypasały tu krowy (nazwę Mleczarki- funkcjonującą w naszym gronie, nadała jej Olga). 
Z Krowiarek na Babią można iść dwojako. Albo szlakiem czerwonym na Sokolicę i Kępę, albo płajem na Markowe Szczawiny i tamtędy przez )( Bronę na Diablak. Ponieważ nie mieliśmy w planach atakowania "Królowej Beskidów", wybraliśmy dawną ścieżkę konną. 


Nie jestem przekonana, czy zarząd dóbr Żywieckich Habsburgów, który wybudował tą drogę na potrzeby myśliwych, zdawał sobie sprawę z tego, że tworzy właśnie jeden z najpiękniejszych szlaków leśnych w polskich Karpatach. Podejście jest bardzo łagodne, powiedziałabym nawet, ze nudne. 

Tuż przed Szkolnikowymi Rozstajami, o mało nie potknęłam się o ławkę, ledwo wystającą ze śniegu. Od czasu mojego ostatniego podejścia płajem (a było to dobrych kilka lat temu) wiele zmieniło się w okolicy. W okolicy Mokrego Stawku, największego i najpiękniejszego jeziorka Babiej Góry, wybudowano ławki i doprowadzono ścieżkę do brzegów. Spokojne życie traszki górskiej i karpackiej, zamieszkujących wody Jeziora, zostało nieco zachwiane, kiedy turyści zauważyli dotąd omijane, małe jeziorko.

Choć w planach mieliśmy dojście płajem do Markowych Szczawin, gdzie aktualnie budowane jest nowe schronisko i zjazd z powrotem do przełęczy, zmieniliśmy trasę pod wpływem dwójki turystów schodzących właśnie na rakietach Percią Przyrodników.


Kiedy pierwszy schodziłam zielonym szlakiem z Sokolicy, obiecałam sobie solennie, że nigdy więcej. Obietnicę złamałam, podchodząc teraz przez rezerwat ścisły prastarej babiogórskiej kniei. Ponoć w tym odcinku babiogórskiego parku narodowego rośnie okrzyn jeleni, z jego powodu teren ten często odwiedzają rogacze i przyrodnicy. Latem rośnie tu tez porzeczka skalista, z której mieszkańcy Zawoi robili niegdyś wyśmienite wina.  Nam nie dane było zobaczyć tych cudów przyrody, poszycie leśne zdominowały bowiem połacie dziewiczego śniegu. Podchodziliśmy stromą ścieżką, wydeptaną wśród drzew przez rakietowców. W niektórych momentach napotykaliśmy trudne podejścia z wystającymi kawałkami skał – szlak bez śniegu jest mocno kamienisty. 

W końcu dotarliśmy do kotlinki z przepięknym widokiem na urwisko Sokolicy. Został nam już tylko kawałek... ale za to najbardziej stromy. W końcu zmęczeni padliśmy pod szlakowskazem "Babia 1.30 h". Słońce właśnie zaczynało chylić się ku horyzontowi.

Szybka czekolada, ściągniecie fok, zapięcie kurtek i kapturów, żeby wiatr nie miał do nas dostępu i szu... Wielkie Szu skończyło się kilkanaście metrów dalej. Radykalnie zastopował mnie widok z urwiska Sokolicy. Ponoć powstało ono przed kilkoma stuleciami na skutek potężnego obrywu. W pionowej skale gnieździły się orły, które ludność miejscowa błędnie brała za sokoły. 

Za Cylem purpurową poświatą zachodziło słońce. Nad pasmem jałowieckim unosiła się czerwonawa poświata przechodząca nad Policą w różowy cień. Dna dolin spowił zmierzch, gdzieniegdzie zapalały się światła... Idealne miejsce na odpoczynek, jednakże zmierzch i długa trasa przez las nie pozwalał na kontemplację widoków. Ruszyliśmy szusem przez śnieżnobiały śnieg, pomiędzy pniami drzew. Im dalej w las, im niżej, tym mniej śniegu i tym więcej wystających niebezpiecznych korzeni. 
Za Zubrzyckimi Stromiznami narta wjechała mi pod niewidoczny korzeń, a reszta ciała, wyzwolona z wiązań, runęła pomiędzy dwa drzewa. Anioł Stróż zatroszczył się o to, żebym z całą siłą nie uderzyła twarzą w grubą sosnę.

Zjechaliśmy na polanę oświetloną niemrawym blaskiem księżyca. Zaraz po nas dotarła grupa, która wybrała się na Markowe Szczawiny na biegówkach. Nie spodziewałam się aż takiego ruchu w nieszczególny weekend lutowy. Ale prawdą jest, ze jedynie mikroklimat Babiej Góry pozwolił na zachowanie śniegu, którego w innych regionach Beskidów po prostu brakuje. I tylko tutaj można skorzystać z uroków zimy, czy to na skitourach, czy biegówkach czy rakietach...

Styczeń/Luty '2008