wtorek, 23 stycznia 2018

Lesko - kirkut, zamek i dwa rynki

Autor: Ewa Głowacka
Źródło: Gazeta.rzeszow.pl

Turyści udający się w Bieszczady zwykle przejeżdżają przez Lesko, niektórzy nie przypuszczają nawet, że to jedna z najbardziej zabytkowych miejscowości w tym regionie. Miasto zachowało bardzo ciekawe i rzadko spotykane założenie urbanistyczne z dwoma rynkami.



Malowniczo położone na wysokim brzegu Sanu Lesko wita przyjezdnych widoczną z daleka panoramą, w której nad skupiskiem zwartej miejskiej zabudowy dominuje strzelista wieża gotyckiego kościoła parafialnego. Świątynia znajduje się przy Starym Rynku, zwanym obecnie placem Konstytucji 3 Maja. Stąd też najlepiej rozpocząć zwiedzanie. 

Dwa rynki

Przy Starym Rynku, który dzisiaj jest zadrzewionym skwerem, otoczonym kamieniczkami z XVIII-XIX wieku, od czasów lokacji miasta, datowanej na drugą połowę XVI wieku, skupiało się życie mieszkańców. Pośrodku rynku stał drewniany ratusz z salą zebrań rady miejskiej, wagą, więzieniem i wyszynkiem trunków. Obok ratusza był specjalny zbiornik, do którego wodociąg doprowadzał wodę z potoku wypływającego na wzgórzu Baszta. 


Starego ratusza nie ma już od ponad 200 lat, a najstarszy tutaj zabytek to potężny kościół parafialny z 1530 roku, fundacji Piotra Kmity, zbudowany na miejscu poprzedniej drewnianej świątyni. Gotycki jest tylko z zewnątrz, wnętrza ma barokowe. W kościele zachowały się liczne epitafia upamiętniające byłych właścicieli Leska. Było to bowiem miasto prywatne, początkowo własność rodu Kmitów, później drogą koneksji rodzinnych trafiło w ręce Stadnickich, następnie Ossolińskich i Krasickich. 


Zgodnie z wymaganiami tamtych czasów Lesko otaczały wały ziemne wzmocnione basztami, bezpieczeństwa mieszkańców strzegły bramy i dwa zwodzone mosty. Toteż gdy w XVI wieku na skutek napływu coraz większej liczby ludności do Leska zaś zła konieczność powiększenia miasta, wytyczono poza tymi obwarowaniami drugi rynek nazywany do dzisiaj Nowym Rynkiem. Przy nim właśnie stoi wspaniale odrestaurowany eklektyczny ratusz z zegarem z końca XIX stulecia, który pełni dzisiaj właściwe sobie funkcje, jest siedzibą władz miejskich.

Twierdza Kmitów

Z rodem Kmitów i kolejnych panów na Lesku związana jest historia leskiego zamku, zbudowanego poniżej Starego Rynku, na stromym brzegu Sanu. W XV wieku Kmitowie wznieśli tu drewniany dwór obronny, w którym bywali tylko okazyjnie, zarządzając leskimi dobrami z Wiśnicza lub pobliskiego zamku Sobień. Dopiero na początku XVI wieku wojewoda krakowski Piotr Kmita wzniósł prostokątną wieżę mieszkalną i przeniósł tu administrację swych włości. Z czasem do wieży dobudowano korpus i tak zamek zaczął się rozrastać. W XVII wieku, za czasów Stadnickich, była to już czworoboczna budowla z basztami w narożach. 


Dalsze losy zamku to pasmo kataklizmów oraz permanentnej odbudowy przez kolejnych właścicieli. Obecnie zamek widziany od strony dziedzińca sprawia wrażenie klasycystycznej rezydencji pałacowej, zaś od strony miasta, gdzie przetrwała wieża i korpus z czasów Kmitów, przypomina średniowieczną fortecę. Kompletnie zdewastowany i ograbiony podczas  ostatniej wojny został odbudowany i obecnie mieści ośrodek wypoczynkowy. Wnętrza więc zobaczymy tylko wtedy, gdy wykupimy noclegi. Możemy za to pospacerować po świetnie utrzymanym dawnym parku przyzamkowym.

Wygnańcy z Hiszpanii


Przy ulicy Berka Joselewicza znajduje się jeden z najcenniejszych obiektów kultury żydowskiej w Polsce- synagoga obronna z przełomu XVI i XVII wieku. Łatwo ją poznać po Tablicach Mojżesza na frontonie oraz hebrajskim napisie "Jakimże strachem przejmuje Dom Boży". W okresie międzywojennym Lesko było dużym skupiskiem Żydów, stanowili oni zdecydowaną większość mieszkańców. 


Żydzi mieszkali w Lesku prawie od powstania miasta. Przybyli podobno w XV wieku z Hiszpanii, uchodząc przed prześladowaniami. W latach 20. XX wieku mieli tu kilka swoich świątyń. Niemcy zburzyli je w czasie wojny. Jedną zostawili na magazyn i tylko dlatego przetrwała. Po wojnie została odrestaurowana na Bieszczadzki Dom Kultury, obecnie mieści też salę wystawową. Jest tu także mała ekspozycja judaików. Zachowała się sala modlitw z interesującym wystrojem w stylu manierystycznym. 30 czerwca 1995 roku, po ponad 50-letniej przerwie, rabin z Nowego Jorku Michael Schudrich odprawił w niej nabożeństwo szabasowe.


Nieopodal synagogi trafiamy na jeden z najstarszych w Polsce kirkutów, zachowało się tu ponad 2 tys. pięknie zdobionych płyt nagrobnych. Najstarsze pochodzą z XVI wieku. Tak stare macewy przetrwały jeszcze w Krakowie, Lublinie i Szczebrzeszynie.

Kamień diabła 

Ulicą Źródlaną, prowadzącą na wschód od kirkutu dochodzi się do położonego już za miastem, ocembrowanego ujęcia pięciu źródeł mineralnych. Zawierają one słabo zmineralizowane wody siarczkowe. W okresie międzywojennym był tu niewielki zakład leczniczy. 



Wędrując dalej na wschód, około 3 km od centrum miasta, na początku wsi Glinne, w lesie natrafimy na słynny, owiany legendami Kamień Leski, czyli ogromny piaskowcowy ostaniec wysokości 20 m i kilkudziesięciometrowej długości. Opowieści z nim związane fascynowały Wincentego Pola i Aleksandra Fredrę, który na ich kanwie napisał poemat "Kamień pod Leskiem". 


Według miejscowych legend to kamień diabła, którym zamierzał on zniszczyć jeden z leskich kościołów. Diabeł wyrwał kamień z ziemi i leciał z nim do miasta, ale że kamień był bardzo ciężki, to leciał wolno. Gdy był już blisko, zapiał kur i skończył się czas  diabelskiej mocy. Kamień wypadł z czarcich Rąk i spadł na wzgórze. Inna legenda mówi, że to dziewczyna zaklęta w głaz za nieposłuszeństwo wobec matki.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz