sobota, 31 października 2020

CW 368 - Limanowa-Jabłoniec



https://www.geocaching.com/geocache/GC4FQ65 

Jabłoniec to wzgórze o wys. 624 m.n,.p.m. położone w Beskidzie Wyspowym. W czasie I wojny światowej, w grudniu 1914 r. na wzgórzu tym doszło do tzw. bitwy pod Limanową, pomiędzy wojskami austro-węgierskimi i rosyjskimi, w wyniku której ofensywa rosyjska na zachód została powstrzymana.




Cmentarz żołnierski nr 368 wedle koncepcji Gustawa Ludwiga (projektant cmentarza) miał był reprezentacyjną nekropolią X limanowskiego okręgu cmentarnego. Kompleks składa się z dwóch części przedzielonych drogą. Na południe od drogi znajduje się miejsce pochówku żołnierzy z I wojny światowej i kaplica-mauzoleum pułkownika Othmara Muhra - dowódcy 9 węgierskiego pułku huzarów, który poległ w nocnym szturmie 11 grudnia 1914 roku.

Projekt kaplicy nawiązuje do północno-włoskiego typu architektury kaplicowej. Nazwana została kaplicą-mauzoleum, gdyż dawniej w jej wnętrzu pochowany był pułkownik Othmar Muhr (w okresie międzywojennym przeniesiono jego szczątki do grobowca rodzinnego na Węgrzech).

Na cmentarzu, w miejscu, w którym zginął pułkownik Othmar Muhr wykonano zwieńczony kulą pomnik

Na północ od drogi, na kamiennym tarasie widokowym znajduje się cmentarz z czasów II wojny światowej, miejsce pochówku żołnierzy Armii Radzieckiej.

W pobliżu cmentarza znajduje się obelisk postawiony w miejscu śmierci hr. Leonarda von Thun und Hohenstein - rotmistrza 9 pułku huzarów, którzy zdobywali wzgórze Jabłoniec.

Na cmentarzu pochowano:

161 żołnierzy armii austro-węgierskiej z 34 pułku piechoty landwery, 34 pułku strzelców, 10 pułku piechoty honwedu, 11 pułku dragonów, 4, 9, 10, 13 pułku huzarów, 45 pułku armat polowych landwery, 212, 215 i 216 batalionu zapasowego landszturmu;
1 Niemca z 219 pruskiego rezerwowego pułku piechoty
247 żołnierzy armii rosyjskiej z kaukaskiej dywizji gen. Dragomira i 10 dywizji kawalerii gen. Kellera.

Cmentarz nr 70 - Owczary

https://www.geocaching.com/geocache/GC3KY46


Projektował Hans Mayr. Pochowano na nim prawdopodobnie 82 żołnierzy w tym 8 Rosjan. Cmentarz ten przepięknie usytuowany jest pośród kilku startych łemkowskich nagrobków, na cmentarzu wiejskim, ok. 300 m powyżej pięknej drewnianej cerkwi p.w. Opieki Bogurodzicy z 1653 r. W przeciwieństwie do innych kwater na cmentarzach wiejskich zachował on swój charakter. 



Odnowiony, jest w średnim stanie z wyjątkiem wysokiego drewnianego krzyża centralnego, który runął pod naporem wiatru (na szczęście na zewnątrz cmentarza). Obecnie szczątki krzyża znajdują się wewnątrz. Niestety cmentarz ponownie zaczyna zarastać . Na szczególną uwagę zasługują nagrobki w formie kamiennych stel z rzeźbionymi inskrypcjami .Jest ich w sumie sześć - na dwóch zwraca uwagę napis u dołu po czesku "Odpočivej v pokoju", jedna jest nagrobkiem żołnierza wyznania mojżeszowego (jest to podwójnie ciekawy nagrobek - gdyż było regułą że żołnierzy tego wyznania chowano osobno - oczywiście z zachowaniem należnej formy, najczęściej na najbliższym kirkucie). Jeden z kamiennych nagrobków nie posiada żadnych symboli religijnych, jego "przysadzista", masywna forma wskazuje iż prawdopodobnie jest to tylko postument pod krzyż nagrobny.

Zródlo:

CW 60 na przełęczy Małastowskiej


 


https://www.geocaching.com/geocache/GC7YZJ7

Cmentarz z I wojny światowej znajdujący się na Przełęczy Małastowskiej w zachodniej części przysiółka Pętna miejscowości Małastów położonej w województwie małopolskim, w powiecie gorlickim, w gminie Sękowa.. Jest jednym z 400 zachodniogalicyjskich cmentarzy wojennych zbudowanych przez Oddział Grobów Wojennych C. i K. Komendantury Wojskowej w Krakowie.


Cmentarz zaprojektowany został przez słowackiego architekta Dusana Jurkovicza na planie dwunastoboku. Obecnie cmentarz otoczony jest przez dorodny las. Zaprojektowano go jednak na terenie otwartym, aby był widoczny z daleka.


Centralnym elementem jest drewniana, zbudowana z grubych bali funkcjonalna budowla, przypominająca ołtarz lub jakąś warownię. Góra zwieńczona kompozycją z krzyży. Pośrodku niej drewniana płaskorzeźba Matki Boskiej Częstochowskiej autorstwa Adolfa Kašpara , jednego z wybitniejszych czeskich grafików książkowych XX wieku (odnowiona w 2014 r.) Cmentarz ma kształt dwunastoboku, ogrodzenie z potężnych drewnianych bali na podmurówce. Krzyże drewniane. Cmentarz utrzymany w bardzo dobrym stanie. Obiekt często odwiedzany przez turystów, ponieważ znajduje się w pobliżu schroniska i wyciągów narciarskich oraz przy drodze z Gorlic do przejścia granicznego w Koniecznej.

Na kaplicy poniżej obrazu znajduje się tablica inskrypcyjna w j. niemieckim o następującej treści:


BLEIB EINGEDENK IN EURES GLÜCKES TAGEN,
DASS DIESER GRUND VON HEISSEM KAMPFGEGLÜHT,
DASS TODESWUNDEN TAUSENDE GETRAGEN,
DAMIT DER SONNE SEGEN EUCH EMBLÜHT.

Co można przetłumaczyć jako:


PAMIĘTAJCIE W SWOICH PEŁNYCH SZCZĘŚCIA DNIACH,
ŻE NA TEJ ZIEMI GORZAŁ ZACIEKŁY BÓJ,
ŻE TU TYSIĄCE ODNIOSŁO ŚMIERTELNE RANY,
ABY WOKÓŁ WAS ROZKWITAŁO BŁOGOSŁAWIEŃSTWO SŁOŃCA.

Na cmentarzu w 4 grobach zbiorowych oraz w 63 pojedynczych, spoczywa 174 żołnierzy armii austro - węgierskiej, w tym 138 znanych z nazwiska. Polegli w 1915 r. w czasie operacji gorlickiej.


Cmentarz był wielokrotnie remontowany, nie zawsze staranie i obecnie nie posiada wszystkich pierwotnych elementów (m.in. furtki w bramie oraz dwóch dużych krzyży na kwaterach bezpośrednio przed pomnikiem. Unikatowym elementem jest drewniana macewa żołnierza austriackiego wyznania mojżeszowego (Mendel Brod z 4. Batalionu Strzelców Polowych) - zazwyczaj żydzi chowani byli na osobnych, wyznaniowych cmentarzach. Jest to kopia, postawiona w 2003 w miejscu oryginalnej, której nie odtworzono podczas któregoś z remontów.

[Autorem opisu jest Pan Aleksander Gucwa, www.sekowa.info]

Warmia i Mazury - linkownia

 W tym poście pozwolę sobie zamieścić kilka linków, z których korzystam, przy tworzeniu MUWITu, jak rowniez przy planowaniu własnych wypraw. Co gorsza - z niektórych korzystam również w trasie :)

środa, 21 października 2020

Z Miasta do Rabki - Zajęczym Tropem w Gorce

Tekst i zdjęcia:  Marcin Leśniakiewicz

Trasę mojej ostatniej wycieczki gorczańską zaplanowałem w ostatniej chwili, ponieważ początkowo planowałem inną, dwudniową wycieczkę z noclegiem na Starych Wierchach, okazało się jednak, że wszystkie miejsca w schronisku zostały wcześniej zarezerwowane. Tak więc zdecydowałem przejść sobie niemal w prostej linii z południa na północ przez zachodnie Gorce z Nowego Targu do Rabki, a przy okazji najpierw zwiedzić sam Nowy Targ, czego w sposób szczegółowy – wstyd się przyznać – nigdy wcześniej nie robiłem (ale tak to zwykle bywa z podgórskimi miejscowościami, traktowanymi przeważnie tylko jako punkty wypadowe). W stolicy Podhala, z dawien dawna zwanej przez górali po prostu Miastem, spędziłem około trzech godzin i muszę przyznać, że – mam nadzieję, że nikogo tym nie urażę – ale zbyt wiele tam do oglądania jednak nie ma... A może należałoby napisać – nie ma tyle do oglądania, ile po tak znanym mieście możnaby oczekiwać, bo jednak na kilka rzeczy na pewno warto zwrócić uwagę. 

Miasto- czyli Nowy Targ Wita

Wymieniłbym tu z pewnością m.in. rynek z ratuszem (wewnątrz Muzeum Podhalańskie), pomnikiem W. Orkana i ładną figurą św. Jana Kantego, a także budynkiem dawnego hotelu Hertza. Ten ostatni wygląda całkiem zwyczajnie, jednak wart jest uwagi z tego powodu, że właśnie tutaj w 1873 r. zostało zawiązane Galicyjskie Towarzystwo Tatrzańskie, a to bez wątpienia jedno z najważniejszych wydarzeń w dziejach polskiego ruchu turystycznego. Poza tym warto tu – poza wszelką wątpliwością – zjeść doskonałe lody (na samym rynku, bądź przy odchodzącej z niego w kierunku mostu na Czarnym Dunajcu, tzw. "Czarnego Mostu", ul. Kościuszki, po lewej, firma "Jarkiewicz").  Ciekawe są  także trzy kościoły: parafialny pw. św. Katarzyny w pobliżu Rynku, piękny kościół drewniany pw. św. Anny na terenie Niwy, po drugiej stronie Czarnego Dunajca (obok stary cmentarz, m.in. z interesującą ekspozycją żeliwnych krzyży z różnych miejscowości), a także najnowszy z nich, XIX- wieczny kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa (nawiasem mówiąc – w żadnym z przewodników po Gorcach, do których się odwołuję, nie wspominany ani słowem). Podejrzewam, że ten ostatni jest większości turystów najbardziej znany, przynajmniej z widzenia, bo leży w pobliżu dworca PKS, przy głównej drodze przelotowej przez miasto.

 Osobiście zwróciłbym uwagę na jeszcze jeden mało znany obiekt – dawny cmentarz żydowski, nieco oddalony od centrum miasta; zwykle zamknięty, ale bardzo dobrze widoczny przez ogrodzenie, które biegnie tuż obok chodnika ul. Jana Pawła II. Inne obiekty wymieniane w przewodnikach nie zrobiły na mnie szczególnego wrażenia – najbardziej zapamiętałem konieczność przeciskane się przez tłum na targu, typowy od dawna obrazek w Nowym Targu, gdzie zjeżdżają hilarze ze tylko z Podhala ale i Słowacji. 

Z Kowańca w górę

Koniec końców wsiadłem do miejskiego autobusu i pojechałem do Kowańca, skąd wyruszyłem zielonym szlakiem w górę doliny potoku Robów w kierunku Bukowiny Obidowskiej. Mając w nogach i tak już sporo drogi po asfalcie i nowotarskich chodnikach, z utęsknieniem czekałem na moment, gdy wreszcie wyjdę ponad osiedle i wejdę na drogę leśną (zwłaszcza, że po drodze – jak to zwykle bywa – zostałem zaatakowany przez kilka "bohaterskich" kundli... wierzcie mi, dzięki górskim wycieczkom przeżywam wiele pięknych i szczęśliwych chwil, ale też dzięki nim najchętniej wysłałbym wszystkie psy w kosmos... przepraszam miłośników czworonogów, bo skądinąd wiem, że takich jest wśród turystów wielu, a jeden – a raczej jedna – z nich, być może da mi szlaban na pisanie tutaj, jeśli nie zmienię tematu ;). 

W końcu – doczekałem się. Muszę powiedzieć, że pomimo informacji o słabym znakowaniu, podawanych w przewodnikach, tym razem niczego takiego nie zauważyłem. Być może szlak był w ostatnim okresie odnawiany, tak czy owak – znakowanie jest bardzo dobre i pozwala na spokojną, bezstresową wędrówkę na całej trasie.  Natomiast wierzę, że ze względu na charakter podłoża droga może być niewygodna i błotnista podczas  deszczu, choć ja miałem to szczęście, że było zupełnie sucho, przez co wędrowało się świetnie. Trasa jest nietrudna, na odcinku po grzbiet Bukowiny Obidowskiej tylko w paru miejscach stroma. Po drodze dwie polany – Bernadowa i Kotlarka (ta druga z ładnym widokiem na Nowy Targ, Spisz, Podhale i Tatry), jednak naprawdę zachwyciłem się trzecią, już po wyjściu na grzbiet. To Polana Rożnowa, z której rozpościera się prześliczny widok na górną część doliny Lepietnicy zamkniętą Turbaczem, a ograniczoną grzbietami Bukowin i Średniego Wierchu. Widok ten nie jest rozległy, ale mnie zauroczył – bez wahania wpisuję to miejsce na listę moich ulubionych...

Stąd czekało mnie szybkie zejście do Parzygnatówki – osiedla Obidowej, położonego u zbiegu potoków Gorzec (Obidowiec) i Lepietnicy, a następnie podejście na Stare Wierchy. Podejście niezbyt długie, nieco ponad półgodzinne, ale na znacznym odcinku bardzo strome i mozolne, zwłaszcza w promieniach południowego słońca. Ale nie przesadzajmy – generalnie i tak całą trasę można spokojnie określić jako lekką, łatwą, a na pewno przyjemną. W schronisku na Starych Wierchach okazało się, że piękna pogoda – a taka właśnie była tego dnia – ma dobre strony z bardzo różnych względów. Także takiego, że pomimo pory obiadowej i wielu ludzi przed schroniskiem, wewnątrz było pusto i mogłem w spokoju skonsumować tradycyjny żurek.


Dalsza wędrówka, teraz już czerwonym Głównym Szlakiem Beskidzkim, do Rabki nie pozostawiła złudzeń, że sezon już w pełni – a przynajmniej ten pierwszy jego "atak", związany z długim weekendem majowym. Na szlaku co i rusz mijałem ludzi, z których wielu – jak można było wywnioskować po "oprzyrządowaniu", a także porze wędrówki – było już popołudnie – szła w góry na dłużej. Po drodze podziwiałem przepiękne widoki, zwłaszcza z Polany Przysłop nad Maciejową oraz sponad Rabki, co zakończyło się tym, że... spóźniłem się na pociąg w Chabówce, do której musiałem dojść piechotą. Ale nic to, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – dzięki temu, korzystając z wolnego czasu, odwiedziłem przy okazji Skansen Taboru Kolejowego w Chabówce. Rzeczywiście warto – nawet jeśli ktoś koleją się zupełnie nie interesuje, bądź – jak ja – nie ma najlepszych wspomnień związanych z usługami firmy PKP Przewozy Regionalne...


środa, 14 października 2020

Wokół dolin Turbacza, Olszowego i Poręby

(skróty w tekście: [F]- S. Figiel, Gorce, Warszawa 2001; [M]- A. Matuszczyk, Gorce, Poronin 1992; [R]- Gorce. Przewodnik dla prawdziwego turysty, Pruszków 2004; [C]- Gorce. Mapa Turystyczna, Wydawnictwo Compass, Kraków 2004)


Wędrując w tym roku po Gorcach mam zamiar przejść nie tylko wszystkie znakowane szlaki turystyczne PTTK, ale także wszelkie inne udostępnione trasy. są wśród nich szlaki spacerowe i ścieżki edukacyjne Gorczańskiego Parku Narodowego. Moja ostatnia wycieczka w znacznej części przebiegała zgodnie z ich przebiegiem.
Tym razem wybrałem się na wycieczkę z Moją bratanicą i bratankiem, a że – podobnie jak 99 % mojej rodziny i znajomych – nie należą oni do osób, dla których chodzenie po górach jest czymś normalnym, więc zabezpieczając się przed ewentualnością buntu przed dalszym marszem w środku trasy, zaplanowałem wycieczkę co prawda długą, ale o niemal zerowym stopniu trudnością, wiodącą niemal wyłącznie płasko lub w dół. Pomysł okazał się bardzo dobry, nie tylko dlatego, że Kasia i Tomek przetrwali ten dzień w całkiem niezłej kondycji, ale też z tego względu, że sama wycieczka była naprawdę bardzo przyjemna i wygodna, a widoki – przepiękne, jako że udało trafić się na świetną pogodę i dobrą widoczność. 

Szlakiem spacerowym z Koninek

Pierwszym punktem "planu dnia" był szlak spacerowy, biegnący z Koninek w górę doliny potoku Turbacz, a następnie przewijający się poniżej polany Szałasisko przez grzbiet opadający spod Czoła Turbacza i sprowadzający do doliny potoku Olszowego. To rzeczywiście prawdziwy spacer, nie wymagający żadnego wysiłku, prowadzący wśród pięknego, cichego lasu gorczańskiego. Ze względu na to, że wiedzie najpierw wzdłuż potoku, a następnie pokonuje grzbiet długim, obszernym trawersem, podejście na ten ostatni jest bardzo, ale to bardzo łagodne. Atmosfera była na tyle sielsko-ślamazarna, że po pewnym czasie zorientowałem się, że idziemy w tempie iście żółwim i trzeba było przyspieszyć, żeby zdążyć z powrotem do Koninek na godzinę, kiedy miał być uruchomiony wyciąg na Tobołów. Udało się nam to – zresztą prawdopodobnie i tak nie byłoby problemu, bo na dole wciąż pojawandali się nowi turyści i tego dnia wyciąg prawdopodobnie kursował non stop.




Wyciągiem na Tobołów

Wyciąg na Tobołów stanowił początkowy punkt kolejnego etapu wyprawy, jakim była ścieżka edukacyjna "Wokół doliny Poręby". To kolejny łatwy spacer, tym razem urozmaicony już na dodatek ładnymi widokami na środkową część Gorców oraz Beskid Wyspowy. W schronisku na Starych Wierchach zjedliśmy obiad, a potem kontynuowaliśmy zejście do Poręby, mijając piękne polany Stare Izbiska i widokowe Polanki ponad samą wsią. A we wsi – jak to we wsi – oczywiście nie mogło się obyć bez bliskiego spotkania z psem. I tym razem jeszcze bez ofiar w ludziach, choć w tym przypadku nawet obserwujący tą  scenę miejscowy "gazda" stwierdził, że już wiele razy powtarzał właścicielom tej "bestii", żeby trzymali go na łańcuchu, bo w końcu kogoś pogryzie... Cóż – dobre i to, że jednak jeszcze gdzieniegdzie można spotkać ludzi rozsądnie myślących "w tym temacie".

Na szczęście domy Poręby Górnej opuściliśmy szybko (nawiasem mówiąc – w osiedlu Białonie, bo taką dokładnie nosi nazwę to miejsce, zachowało się jeszcze kilka pięknych, starych domów, niestety ze względu na "warunki obiektywne" nie było czasu, by je dokładnie obejrzeć), a kolejne osiedle tego dnia na naszej drodze – pięknie położony pomiędzy Szumiąca a Ostrą i Krzyżową Jasionów – przeszliśmy już bezpiecznie. Idąc już wówczas  za znakami zielonymi pokonaliśmy jedyny tego dnia odcinek nieco stromszego podejścia pod grzbiet opadający z rejonu Starych Wierchów przez Jaworzynę Ponicką i Maciejową nad Rabkę. W końcu dotarłszy do tego grzbietu i biegnącego nim szlaku czerwonego – pod koniec idąc już znowu niemal płasko – ruszyliśmy w dół, zatrzymując się na ostatni tego dnia postój na Polanie Przysłop, skąd podziwialiśmy panoramę Gorców, Pasma Podhalańskiego, Babiej Góry i Tatr na horyzoncie. Stąd zeszliśmy już prosto do Rabki, tym razem za znakami czarnymi do osiedla Słone, a stamtąd – już niestety drogą – do centrum Rabki i na pociąg. 






TrasaPoręba Wielka Koninki >> dolina potoku Turbacz >> dolina potoku Olszowego >> Tobołów >> Stare Wierchy >> Poręba Górna >> ścieżka edukacyjna "Wokół doliny Poręby" >> Jasionów >> Polana Przysłop >> Rabka Słone

Przydatne informacje

  • W okresie od maja do października obowiązują bilety wstępu na teren Gorczańskiego Parku Narodowego w wysokości: 2 zł – normalny, 1 zł – ulgowy (emeryci, renciści, uczniowie i studenci, niepełnosprawni, żołnierze służby czynnej; dzieci do lat 7 – bezpłatnie). Analogicznie można nabyć bilety trzydniowe (4 i 2 zł) oraz dziesięciodniowe (16 i 8 zł). Można je nabywać w Ostoi Górskiej (dawny Ośrodek Wczasowy HUT-PUS w Koninkach) i schronisku PTTK na Starych Wierchach w godz. 8.30-18.00 oraz w dyrekcji GPN w Porębie Wielkiej 590 od poniedziałku do piątku w godz. 7.15-15.15. wątpię, czy ktokolwiek te bilety sprawdza – sam przyznam się bez bicia, że podczas  ostatniej wycieczki najzwyczajniej w świecie o ich wykupieniu zapomniałem – jednak osobiście wychodzę z założenia, że to akurat żaden majątek do stracenia, a wydanie paru groszy na taki cel jest zasadne, jeśli choć w minimalnym stopniu ma to wspomóc działania Parku.

  • Do Koninek można dotrzeć bezpośrednim autobusem nawet z Krakowa (kilka kursów dziennie, w tym jeden najatrakcyjniejszy, poranny), a także autobusami lub busami z Mszany Dolnej (kursy do Koninek bądź – znacznie częstsze – do Poręby Górnej; w tym drugim przypadku należy wysiąść na rozwidleniu dróg w centrum Poręby Wielkiej, skąd jeszcze ok. 4-5 km szosą do Koninek).

  • Kolej linowa z Koninek na Tobołów w sezonie letnim kursuje w dni powszednie o godz. 10.30, 12.00 i 14.00, a w weekendy o każdej pełnej godzinie od 9.00 do 17.00. Tak wygląda teoria, jednak w praktyce wiele zależy od ilości chętnych; zasadniczo kolej kursuje także zawsze wówczas , gdy jest spory ruch turystyczny (w takim przypadku w dni powszednie w godz. 9.00-16.00). Ceny biletów: normalne – 10 zł (wjazd i zjazd), 8 zł (wjazd), 5 zł (zjazd); ulgowe (emeryci, renciści, dzieci do lat 10) – 8 zł (wjazd i zjazd), 6 zł (wjazd), 3 zł (zjazd). Dodatkowe informacje: tel. 18 331 75 80. 

  • Szlaki spacerowe na terenie GPN są  znakowane w formie dwukolorowych kwadratów, dzielonych po przekątnej (kolory: biały i inny, odpowiedni dla danego szlaku),<b> a ścieżki edukacyjne</b> – w formie kwadratów z zielonym, pojedynczym paskiem przebiegającym po przekątnej. Wędrując szlakami spacerowymi warto skorzystać ze szczegółowej mapy "Gorczański Park Narodowy" o skali 1:25000, na której ich przebieg jest dokładnie zaznaczony, natomiast jeśli chodzi o ścieżki edukacyjne, gorąco polecam skorzystanie z pięknie wydanych przez GPN informatorów poświęconych każdej z nich, dokładnie opisujących poszczególne przystanki i okraszonych kolorowymi ilustracjami. Jest to godne polecenia tym bardziej, że większość przystanków na ścieżkach (przynajmniej z pewnością tak jest na ścieżce "Wokół doliny Poręby") jest oznakowana odpowiednimi słupkami z numerami, ale pozbawiona tablic informacyjnych. Informatory można w bardzo przystępnych, właściwie można powiedzieć – symbolicznych cenach nabyć w siedzibie GPN osobiście bądź zamówić drogą mailową, część z nich jest także dostępna w antykwariatach internetowych, np. w antykwariacie "Filar"
  • Szlak spacerowy wzdłuż doliny potoku Turbacz prowadzi na znacznym odcinku równolegle ze ścieżką edukacyjną  aż do miejsca, gdzie przekracza potok Paciepnica. Tu ścieżka edukacyjna kieruje się w lewo na stok w stronę polany Szałasisko, natomiast szlak spacerowy (wraz z trasą rowerową i konną) prowadzi nadal wprost, bardzo łagodnym trawersem. Warto zachować uwagę, by nie minąć tego miejsca, bo to tego punktu trasa jest tak wyraźna i nie budząca żadnych wątpliwości, że łatwo w ogóle zapomnieć o śledzeniu oznakowania. Na dalszym odcinku szlak spacerowy dochodzi bardzo łagodnie do grzbietu poniżej wspomnianej polany Szałasisko, przecina go (a wraz z nim niebieski szlak turystyczny PTTK wiodący z Turbacza i ww. ścieżkę edukacyjną) i sprowadza do doliny potoku Olszowego, którą  osiąga w miejscu zw. Czarne Błota. Tu niebieski szlak spacerowy się kończy, a aby powrócić do Koninek należy pójść w prawo za znakami kolejnego szlaku spacerowego, żółtego, biegnącego dnem doliny.
  • Na polanie Stare Izbiska nie ma wyraźnej dróżki – należy iść początkowo na wprost przez środek polany, a następnie kierować się w lewo, w górę w stronę grzbietu, wypatrując na drzewach znaków ścieżki edukacyjnej (jest ich sporo). 
  • Poniżej polany Polanki łatwo przeoczyć miejsce, w którym ścieżka edukacyjna opuszcza szlak żółty PTTK. A właściwie nawet dwa miejsca. Pierwsze z nich mieści się na dolnym skraju polany, tuż za jednym z mijanych domów, kiedy to szlak żółty kieruje się prosto w las, a ścieżka edukacyjna bardziej w prawo. Tyle że tak naprawdę nie ma to większego znaczenia, ponieważ nieco niżej obie trasy ponownie się łączą. Ważniejsze jest kolejne nieoznakowane rozwidlenie, trochę dalej. Otóż w pewnym momencie od szlaku żółtego, biegnącego cały czas  prosto, odgałęzia się w prawo, pod bardzo ostrym kątem wyraźna szeroka droga – ścieżka edukacyjna prowadzi właśnie nią (po pewnym czasie na drzewach natrafimy na znaki). 
  • Idąc zielonym szlakiem z Jasionowa na polanę Przysłop w pewnej chwili, niedaleko już od grzbietu Stare Wierchy- Maciejowa, na drzewie po lewej stronie ścieżki możemy dostrzec wyraźny znak czerwonego szlaku. Może on wprowadzić w sporą konsternację, bo... nie wiadomo skąd się tam wziął. Owszem, szlak zielony ma się połączyć ze szlakiem czerwonym, schodzącym ze Starych Wierchów, ale ma to miejsce jeszcze kilkaset metrów dalej, natomiast ten pojedynczy znak to jakaś zagadka – zresztą nie ma w tym miejscu nawet żadnego rozwidlenia. Nie należy się nim przejmować, tylko zwyczajnie iść dalej prosto za znakami zielonymi bez obaw, bo miejsca, w którym wychodzi się na prawdziwy szlak czerwony po prostu nie da się przeoczyć i pomylić. 


wtorek, 6 października 2020

CW 51 - na Rotundzie



https://www.geocaching.com/geocache/GC7YZHY


Cmentarz z I wojny światowej, usytuowany na szczycie góry Rotunda w Beskidzie Niskim w miejscowości Regietów. Jest jednym z 400 zachodniogalicyjskich cmentarzy wojennych zbudowanych przez Oddział Grobów Wojennych C. i K. Komendantury Wojskowej w Krakowie.


Założenie cmentarza zaprojektował Dušan Jurkovič. Pochowano tu 42 żołnierzy austro-węgierskich oraz 12 rosyjskich poległych w lutym i marcu 1915 roku.

Obiekt na planie koła otoczony jest kamiennym murkiem. Pierwotnie stało na cmentarzu 5 wysokich drewnianych wież – krzyży utrzymanych w stylistyce łemkowskiej – centralna o wysokości 16 metrów i 4 poboczne, 12 – metrowe. W maju 1979 wszystkie wieże były jeszcze oszalowane. W roku 1980 cmentarz został wpisany do rejestru zabytków, jednak nie rozpoczęto żadnych prac konserwatorskich. Zachowały się fragmenty trzech z pięciu drewnianych wież.


W osiemdziesiątą rocznicę Operacji Gorlickiej (maj 1915) w 1995 roku rozpoczęto przy pomocy Austriackiego Czarnego Krzyża oczyszczanie i zabezpieczanie terenu cmentarza. Z inicjatywy SKPB w Warszawie zawiązano Stowarzyszenie Społeczny Komitet Odbudowy Cmentarza Wojennego na Rotundzie. W roku 2004, dzięki pomocy finansowej Austriackiego Czerwonego Krzyża wykonano nowe krzyże nagrobne i tablice z nazwiskami. W roku 2008 przeprowadzono rekonstrukcję jednej z wież, a w kolejnym roku – drugiej. W 2013 roku postawiono fundamenty pod kolejną mniejszą wieżę a na jesieni 2014 została ukończona. W roku 2016 powstały dwie ostatnie odbudowane wieże.


Na kamiennej tablicy inskrypcyjnej z wykutym krzyżem maltańskim i czterowierszem w języku niemieckim, autorstwa Hansa Hauptmanna. W tłumaczeniu brzmi on:

Nie płaczcie, że leżymy tak z dala od ludzi,
A burze już nam nieraz we znaki się dały –
Wszak słońce co dzień rano tu nas wcześniej budzi
I wcześniej okrywa purpurą swej chwały.

Wiadukty kolejowe linii Gołdap - Żytkiejmy

https://www.geocaching.com/geocache/GC4G117

Mosty w Stańczykach są najwyższymi na linii i jednymi z najwyższych w Polsce. Długość - 200m i wysokość 36m.

Konstrukcja żelbetowa, pięcioprzęsłowa o równych 15m łukach. Architektura charakteryzuje się doskonałymi proporcjami a filary ozdobione są elementami wzorowanymi na rzymskich akweduktach w Pont du Gard. 

Stąd nazwa - 'Akwedukty Puszczy Rominckiej.


“Atlantyda Pogranicza”: Jest to dwuletni projekt współpracy transgranicznej pomiędzy partnerami z Polski, Litwy i Rosji (Obwód Kaliningradzki), który ma na celu stworzenie wspólnego szlaku kulturowego, od Sejn i Krasnogrudy przez Kedainiai i Czystie Prudy, do Kaliningradu. W projekcie biorą udział młodzi ludzie (w wieku 16–18 lat, po 10 osób z każdego uczestniczącego kraju). Są oni zaangażowani w wyznaczanie szlaku, opracowywanie i tworzenie materiałów do publikacji i wystaw, a także biorą udział w warsztatach edukacyjno-artystycznych. Celem warsztatów jest poznawanie wspólnego dziedzictwa kulturowego regionu, jak również jego krajobrazu, oraz stworzenie podręcznika-przewodnika po szlaku kulturowym w trzech językach i wystawy multimedialnej. Zarówno przewodnik jak i wystawa stanowić będą materiał pomocniczy dla nauczycieli i przyszłych przewodników szlaku z trzech krajów, którzy wezmą udział w projekcie. Dla nich będą skierowane kursy służące poszerzaniu wiedzy o sąsiadach z drugiej strony granicy, o kulturach mniejszości narodowych i wyznaniowych, o tradycjach dialogu i tolerancji pogranicza polsko-litewsko-rosyjskiego. Dla wszystkich tych grup program stwarza szanse kształcenia, podróży i nawiązywania kontaktów z partnerami z innych krajów, jednocześnie ugruntowując ich tożsamość, związki z regionem i miejscem z którego się wywodzą.




Kiepojcie

Stary most kolejowy należący do tego samego szlaku kolejowego, który przebiegał przez słynne Stańczyki. Ten most w odróżnieniu od stanczykowego leży na uboczy i nie jest nawiedzany przez tysiące turystów, a jest równie interesujący, chociaż zdecydowanie mniejszy.
Wiadukt Botkuny - właściwie mosty Botkuny - to pozostałość po nieistniejącej linii kolejowej Gołdap - Żytkiejmy. Urokliwie wkomponowane w naturę i zrośnięte z nią wybudowane w podobnym stylu jak słynniejsze mosty w Stańczykach. Do lustra wody rzeki Jarki 16 m.

Kamień graniczny majątku Galwiecie - drugiej miejscowości Mazur Garbatych, której data powstania to 1531r. Na kamieniu niewyraźne napisy. Niedaleko parking i ścieżka edukacyjna "Rechot". We wsi Galwiecie znajduje się XIX wieczny pałac.

Wiatraki Warmii i Mazur

Na Warmii i Mazurach zachowało się tylko kilka wiatraków. 


Stara Różanka 

N 54° 06.569' E 021° 24.097'

W najlepszym stanie jest ten z XIX wieku, stojący w Starej Różance koło Kętrzyna. Wiatrak (typ holenderski, tzw. holender) można zobaczyć, jadąc z Kętrzyna do Barcian. Stoi po lewej stronie, przy skrzyżowaniu z drogą na Różankę Nową. Wiatrak przez lata pełnił rolę zajazdu. Jego właścicielem był kętrzyński "Agrokomples", ogromne państwowe gospodarstwo rolne. Po Agrokompleksie nie ma już nawet śladu. A wiatrak ocalał. Jest teraz w prywatnych rękach.

Jezioro kętrzyńskie

 Jezioro Kętrzyńskie

(potocznie: Jezioro MiejskieJezioro GórneJeziorko; niem. Oberteich)–jezioro w województwie warmińsko-mazurskim, w Kętrzynie, o powierzchni 8,2 ha (0,5 km dł. x 0,3 km szer.), w dorzeczu rzeki Guber.

Do jeziora wpływają wody z Rozlewiska Wopławki, a odpływają ciekiem do Gubra. W średniowieczu ciek ten płynął naturalną fosą po wschodniej stronie starego miasta i zamku krzyżackiego. W XIX w. ciek został obmurowany i zamieniony w podziemny kanał. Istnieją przesłanki, aby przypuszczać, że z ówczesnego podziemnego kanału istniało przejście do kętrzyńskich podziemi. W czasie prac konserwacyjnych prowadzonych na początku drugiej połowy XX w., w kanale znaleziono szkielety w mundurach SS. W jednym z opublikowanych opisów technicznych kanału zauważono, że "Cegły stropowe wiszą, jakby chciały zaraz opaść". W 1993 kanał uległ częściowemu zawaleniu, przez co miastu groziła powódź. Wybudowanie tamy ziemnej na cieku doprowadzającym wodę z Rozlewiska Wopławki zmniejszyło napływ wody wpływającej do jeziora i zneutralizowało zagrożenie powodzią. W 2005 podziemny kanał wodny w znacznej części zastąpiły rury o odpowiednich przekrojach.

Najlepiej zachowany kościół obronny

https://www.geocaching.com/geocache/GC7V4HR


Kościół św. Jerzego budowany na miejscu dawnej strażnicy od 1359, rozbudowywany do pierwszych lat XVI wieku.



Najlepiej zachowany kościół obronny w regionie. Początkowo był to obiekt halowy, jednonawowy, zlokalizowany w południowo-zachodnim narożu miasta. W koronie murów wybudowano ganki obronne i wieżę zwieńczoną blankowaniem. Na początku XV wieku wzniesiono drugą wieżę (dzwonniczą), a pod koniec stulecia obiekt przebudowano na trójnawową pseudobazylikę (dobudowano nawę boczną północną, nawa środkowa i południowa mieści się w obrysie kościoła halowego). Po pożarze w 1500 r., podczas odbudowy powstało istniejące i charakterystyczne odchylenie osi kościoła (prezbiterium) nie leży dokładnie na osi nawy środkowej, ze środka nawy głównej są widoczne tylko dwa okna: prawe i środkowe, trzecie jest niewidoczne). W kościele zasługują na uwagę: sklepienia kryształowe z 1515 r. (wykonał je mistrz Matz z Gdańska), XVI-wieczna ambona, organy z 1721 r. (Josue Mosengel twórca organów w Świętej Lipce) były przebudowywane – obecne z 1975 r. mają 43 głosy, płyta nagrobna (epitafium) Krzysztofa Schenka von Tautenburg z 1597 r. oraz karcer (wejście z kościoła) znajdujący się pod wieżą wysoką.

Do II wojny światowej nazywany "kościołem niemieckim" (w odróżnieniu od stojącego obok "kościoła polskiego"). Po wysiedleniu Niemców w 1945 r., kościół był używany przez kętrzyńską parafię ewangelicką. Już rok później - w 1946 - budynek został zarekwirowany przez władze komunistyczne i natychmiast przekazany Kościołowi rzymskokatolickiemu.

Jako świątynia rzymskokatolicka, kościół św. Jerzego ma tytuł bazyliki mniejszej oraz pełni także funkcję kolegiaty. W kościele dawna kaplica św. Jakuba po reformacji pełniła funkcję baptysterium, które po 1946 roku ukształtowano architektonicznie na wzór Ostrej Bramy w Wilnie. Z tego miejsca zawsze na początku lipca odbywają się piesze pielgrzymki do Wilna.


Z lochami kościoła w Kę­trzy­nie zwią­za­na jest le­gen­da o ska­zań­cu, któ­re­mu o­bja­wi­ła się Ma­tka Bo­ska, na­ka­zuj­ąc mu wy­rzeź­bić swą po­do­bi­znę. Gdy ra­no krzy­żac­cy stra­żni­cy zaj­rze­li do ce­li wię­zien­nej i zo­ba­czy­li tam wy­rzeź­bio­ną fi­gur­kę, bar­dzo się zdu­mie­li. Uzna­li to za cud i wy­puś­ci­li wię­źnia, ten zaś u­dał się w kie­run­ku Re­szla. Po dro­dze za­wie­sił fi­gur­kę na jed­nym z mi­ja­nych drzew li­po­wych. Drze­wo to da­ło po­czą­tek san­ktu­a­rium zwa­ne­go Świę­tą Li­pką.


Więcej na:

  • http://www.zamkipolskie.com/ketrzynk/ketrzynk.html

Biskupiec - miejsce po kirkucie

 https://www.geocaching.com/geocache/GC90NKV

N 53° 51.918' E 020° 57.790'

Cmentarz żydowski powstał w tym miejscu prawdopodobnie w XVIII wieku (niektórzy szacują powstanie nekropolii na pierwszą połowę XIX w. ) na prostokątnej działce , z czasem otoczonej murowanym ogrodzeniem. Miał powierzchnię 0,13ha.  Znalazłam informacje, że został zdemolowany i zbezczeszczony  w listopadzie 1938, a członkowie Hitlerjugend wysadzili również cześć muru cmentarnego. Nie zachowały się na nim żadne  macewy (czyli żydowskie stele nagrobne), pozostały jedynie relikty zadrzewienia w postaci  dębów i sosen. Jesienią 2011 teren został uporządkowany, a później umieszczono tablicę informacyjną.

Biskupiec - historia

 Początki Biskupca związane są z osadą, która wyrosła przy zamku-strażnicy obronnej wybudowanej przez biskupa warmińskiego Henryka Sorboma. Miejski przywilej lokacyjny został wystawiony 17 października 1395 roku. Odbiorcą przywileju był zasadźca i pierwszy sołtys, niejaki Jan z Mokin. Pierwsi osadnicy pochodzili prawdopodobnie z okolic Barczewa i Reszla. Miasto otoczono murami miejskimi posiadającymi dwie bramy: Reszelską i Szczycieńską.

W XV i w drugiej ćwierci XVI wieku Biskupiec musiał się borykać ze skutkami wojen polsko-krzyżackich. Miasto zostało zniszczone, splądrowane i wyludnione. Runął zamek biskupi, którego już nie odbudowano. Od połowy XVI wieku prowadzono akcję ponownego zasiedlenia opuszczonych wsi i miasteczek. W tym okresie w Biskupcu osiedliła się polska ludność z Mazowsza, napływająca na te tereny do XVII wieku. W wieku XVII miejscowość padała ofiarą pożarów, które trawiły zabudowania miejskie, gospodarcze i budynki użytku publicznego. Na początku XVIII wieku do miasta dotarła epidemia dżumy, która zabiła 179 mieszkańców. W 1772 roku Biskupiec był zamieszkany przez 1064 osoby.

Na początku XIX wieku miasto ponownie znalazło się w centrum wojennych wydarzeń. Biskupiec znalazł się bowiem na trasie przemarszu wojsk francuskich, które stacjonowały w nim od 28 maja do 24 czerwca 1812 r. Kontrybucje, obowiązek wykarmienia wojska, przymusowy kwaterunek oficerów i żołnierzy, grabieże i samowola tych ostatnich wyczerpały siły i możliwości finansowe mieszkańców na bardzo długi czas. Kolejnym ciosem była epidemia cholery, która siała spustoszenie od grudnia 1831 roku do lutego następnego roku. W tym okresie zmarły 82 osoby. W połowie stulecia za sprawą pełnienia roli centrum administracyjnego Biskupiec zaczął się rozwijać.

W 1865 roku pracę rozpoczęła miejscowa stacja telegraficzna. W 1900 roku miasto liczyło 5250 mieszkańców. W roku 1909 Biskupiec uzyskał połączenie kolejowe z Czerwonką, Mrągowem i Szczytnem. Rok później w mieście uruchomiona została elektrownia. W czasie I wojny światowej Biskupiec nie został dotknięty przez działania wojenne.

W lutym 1945 roku do miasta wkroczyły oddziały Armii Czerwonej. Pierwszym powojennym burmistrzem został Serwilian Rybacki. W lipcu uruchomiona została szkoła. W ciągu 1945 roku udało się otworzyć szpital, wznowić pracę młyna, tartaku i elektrowni. W tym samym okresie powstało Państwowe Przedsiębiorstwo Traktorów i Maszyn Rolniczych, przemianowane później na Państwowy Ośrodek Maszyn. W 1951 powstał Powiatowy Dom Kultury.

Między 1972 a 1977 rokiem w mieście funkcjonował Komitet Gminny PZPR. W latach 1977–1989 działał natomiast Komitet Miejsko-Gminny.

Biskupiec należy do Międzynarodowego Stowarzyszenia Miast Cittaslow.

Szlakiem pofajdoków w Szczytnie

 https://www.geocaching.com/geocache/GC8XCM0_pofajdoki


Mniała baba pofajdoka roz dwo trzi, wsadziła go na prosioka roz dwo trzi, prosiak lato jek szaluny bo ma łagun zakyncuny roz dwo trzi 
(tekst pieśni mazurskiej).....

Z tą piosenką na ustach można zwiedzać Szczytno szlakiem mazurskich Pofajdoków. Te małe stworki możemy zobaczyć w wielu miejscach miasta: a to jeden z nich wspina się po ścianie banku , a to ujeżdża świnię w parku nad jeziorem Domowym Małym czy tez jezdzi na rolkach na Jeziorem Długim w Szczytnie.Niegdyś Pofajdokiem na Warmii i Mazurach nazywano „postrzelonego i roztrzepanego” młodzieńca, zawsze uśmiechniętego i chętnego do pomocy. Przedstawiają one różne scenki od komicznych po historyczne.

 Pierwsze dwa "Urwisy" pojawiły się w 2008 roku na Placu Juranda obok e–ławeczki, z której można pomachać znajomym na całym świecie. Dziś miasto zostało już opanowane przez te małe skrzaty. Łącznie jest ich 14. Kolejne to :
- pofajdok "Amor" - na molo
- pofajdok "Narciarz" - zaraz obok przy plaży miejskiej,
- pofajdok "Jurand" z mieczem - przy ruinach zamku,
- pofajdok "Uciekinier" - pomiędzy Aresztem Śledczym a budynkiem Sądu
- pofajdok "Drwal" - tuż obok  Restauracji Mazuriana,
- pofajdok "Rycerz" na świni - w parku nad Jeziorem Małym Domowym,
- pofajdok "Rabuś" – na ścianie banku Millenium
- pofajdok "Znachor" -  obok apteki Lwowskiej,
- pofajdok "Strażak" - obok hydrantu
- pofajdok "Biznesmen" - koło Urzędu Skarbowego,
- pofajdok "Obieżyświat" -  przy Miejskim Domu Kultury,
- pofajdok "Ornitolog" -  w pobliżu Targowicy Miejskiej,
- pofajdok "Policjant" – obok Wyższej Szkoły Policji.

Pofajdoki stały sie  symbolem oraz elementem promującym miasto Szczytno.

Wietrzychowice - grobowce neolityczne

  https://www.geocaching.com/geocache/GC4K5CW_grobowce-neolityczne




We wsi Wietrzychowice, położonej niedaleko Izbicy Kujawskiej, znajduje się rezerwat archeologiczny: cmentarzysko szkieletowe. Zostało ono wzniesione przez plemiona pasterzy  i rolników, zamieszkujących tamtejsze tereny pięć i pół tysiąca lat temu. Ze względu na wielkość znajdujące się tam grobowce nazywane są "piramidami polskimi". Ludność kultury pucharów lejkowatych budowała grobowce z potężnych głazów.  



Megality występowały przede wszystkim na Kujawach (również na Pomorzu), stąd też ich nazwa. Głazy tworzyły obstawę, mającą chronić mogiły przed rozmyciem, a zarazem ograniczyć obszar poświęcony czci zmarłego i czynnościom kultowym. Nad mogiłami usypywano potężne wały ziemne mające ponad 1000 m sześciennych objętości, ponad 100 m długości i do 3 m wysokości. Przeważnie zmarły (w grobach tych chowani byli wyłącznie mężczyźni) - osoba wysoko postawiona w hierarchii plemiennej - był pochowany w pozycji wyprostowanej w czole grobowca. Czasami grzebano w ten sposób równocześnie 2-3 osoby. Wyposażenie zmarłego w drogę pośmiertną było skromne. Do naszych czasów  dochowały się naczynia i łyżki gliniane, zabytki z krzemienia, w tym groty do strzał, siekiery oraz topory bojowe. Do dzisiaj w rezerwacie archeologicznym w Wietrzychowicach znajduje się pięć grobowców.  Nasypy najwyższe są z czoła grobowców, tj. od południa, a po pewnym czasie wyraźnie obniżają się  i zwężają w te charakterystyczne "ogony".


[DEUTCH]

Im Dorf Wietrzychowice, in der Nähe von Izbica Kujawska, befindet sich ein archäologisches Reservat: ein Skelett-Friedhof. Es wurde von Hirten- und Bauernstämmen errichtet, die in ländlichen Gebieten vor fünfeinhalbtausend Jahren lebten. In Rücksicht auf die Größe der Gräber werden sie als "polnische Pyramiden" bezeichnet. Die Menschen der Trichterbecherkultur bauten ihre Grabmäler aus gigantischen Felsblöcken. Hünenbetten traten vor allen in Kujawien (auch in Pommern) vor. Die Felsblöcke bildeten eine Art Mauer, die die Gräber vor der Verschlammung schützten und zugleich das zur Ehren der Toten und dem kulturellen Handlungen geweihte Gebiet einschränkten. Über den Gräbern wurden riesige Erdwälle mit über 1000 Kubikmetern Umfang einer Länge von über 100 m und einer Höhe von 3 m aufgeschüttet. Meistens wurden die Toten ( in den Gräbern wurden nur Männer bestattet)- eine in der Rangordnung des Stammes hochgestellte Person - aufrecht im Vorderteil des Garbes bestattet. Manchmal wurden auf diese Weise 2-3 Personen gleichzeitig begraben. Die Ausstattung der Verstorbenen für ihren weiteren Weg nach dem Tod war eher bescheiden. Bis heute bewahrten sich Tongefäße und Tonlöffel, Sachen aus Feuerstein, mit dabei Pfeilspitzen, Äxte und Beile. Heute gibt es in dem archäologischem Reservat Wietrzychowice fünf Grabmäler. Die höchsten Aufschüttungen gibt es im vorderen Teil der Gräber, das heißt von Süden, die nach und nach deutlich sinken und sich zu den charakteristischen „Schwänzen“ verengen.


SZLAK ORLICH GNIAZD


https://www.geocaching.com/geocache/GC7NK4R_szlak-orlich-gniazd-czestochowa-zrebice-001

Szlak Orlich Gniazd jest szlakiem pieszym rozpiętym pomiędzy Częstochową a Krakowem, pokazującym pozostałości dawnych warowni jurajskich z czasów Kazimierza Wielkiego, jak również malownicze zakątki Wyżyny Krakowsko - Częstochowskiej, liczne jaskinie i ostańce. Pomysłodawcą utworzenia czerwonego szlaku na Jurze Krakowsko – Częstochowskiej był Stanisław Leszczycki. 



Wytyczony w 1930 r,. zgodnie z jego założeniami szlak biegł od Krakowa Doliną Prądnika przez Ojców i zawracał przez Podkrakowskie Dolinki, Krzeszowice i wzniesienia Garbu Tenczyńskiego. Niedługo potem wybuchła II Wojna światowa, oznaczenia szlaku nie były konserwowane, przez co szybko uległy zatarciu. W 1948 r. prof. Kazimierz Sosnowski na łamach czasopisma „Ziemia” opublikował projekt szlaku pieszego łączącego jurajskie zamki, warownie i strażnice. W 1950 r. dzięki dotacji Ministerstwa Komunikacji, szlak został oznakowany w terenie.

Popularyzację nazwy szlaku orlich gniazd zawdzięczamy Wiktorynowi Zielińskiemu, który to użył jej po raz pierwszy w swoim poemacie „Dwie ojczyzny”, napisanym podczas pobytu w dworku Zygmunta Krasińskiego w Złotym Potoku.

„Krasna ziemia zadnieprzańska

Nocną porą pośród gwiazd

Lecz piękniejsza nadwarciańska

Ze swym szlakiem orlich gniazd…”


W 2012 roku Szlak Orlich Gniazd, którym opiekuje się Związek Gmin Jurajskich, otrzymał Złoty Certyfikat Polskiej Organizacji Turystycznej stając się najlepszym produktem turystycznym Polski.


ZAMKI

Na Szlaku Orlich Gniazd znajduje się 11 spośród 27 warowni (zamków i strażnic) wybudowanych między Częstochową a Krakowem jako zabezpieczenie traktów handlowych w rejonie granicy ze Śląskiem pozostającym pod kontrolą króla czeskiego. Większość zamków została zniszczona podczas „potopu” w 1655 r. Opuszczone popadały w ruinę lub mimo odbudowy traciły na znaczeniu. W czasach współczesnych wiele z nich zostało poddane pracom konserwatorskim, renowacyjnym, część jest odbudowywana. Większość jest udostępniana dla ruchu turystycznego.


W MUWIT.pl