środa, 7 lutego 2018

ČERGOV

PO TAMTEJ STRONIE POPRADU Marcin Żyła

Niechęć do przewodników z pewnością nie należy do cech pożądanych u turysty górskiego, ale Czasami ma swoje dobre strony. W Góry Czerchowskie pojechałem dlatego, że odrzuciłem szablon i celu wycieczki nie wybrałem studiując mapę i turystyczne poradniki. Wtedy nigdy bym tu nie trafił – i nigdy nie dowiedział się, ile straciłem...

Foto: www.zlavadna.sk

Góry Czerchowskie (dla Słowaków prościej: Čergov) nie przyciągają turystów. Brak im wyniosłości Tatr, rozległości Małej Fatry, nie urodził się tu iy Warchol, zaś w pobliżu nie ma właściwie niczego interesującego. Na mapie prezentują się jako niepozorny ciąg wzniesień w północno-wschodniej części Słowacji, przy granicy z Polską. Takie miejsca inspirują tych, którzy wiedzą, że "kartograficzne" spojrzenie na świat nie zawsze dobrze oddaje rzeczywistość. Wtedy najlepiej zdać się na intuicję i dla siebie samego odkryć takie miejsca jak Čergov!

Wzdłuż Torysy

Zwiedzanie Gór Czerchowskich rozpocząłem od doliny rzeki Torysa. W średniowieczu wiódł tędy szlak handlowy z Polski na Węgry. Dla ochrony kupców na okolicznych wzgórzach powstały wtedy zamki, warownie i punkty fortyfikacyjne. Do dziś zachowały się choćby malownicze ruiny niewielkiego zameczku, który górował nad wsią Kamienica. Niewysokie, nagie wzgórza zamkowe przypomniały mi trochę to, co często widywałem wcześniej na Szlaku Orlich Gniazd. Nadpopradzkie miejscowości okres swojej największej świetności przeżywały pięć wieków temu, gdy wzdłuż rzeki ciągnęły karawany kupców... 

Tamta epoka minęła bezpowrotnie, ale dolina Torysy nie utraciła swojego znaczenia komunikacyjnego. Wciąż funkcjonuje wybudowana przez Austriaków linia kolejowa z Tarnowa do Koszyc – po dziś dzień najkrótsza kolejowa przeprawa z Galicji na południową stronę Karpat.

Bieszczady w miniaturze

Góry Czerchowskie to takie Bieszczady w miniaturze. Niewiele tam lasów na grzbietach gór: rosnące wysoko polany i łąki jednoznaczne kojarzą się z naszymi połoninami. Pasma są  zazwyczaj odkryte, także na większości szczytów rzadko spotykałem regularny las. Niżej dominują buki, rzadziej można zobaczyć jodły i jawory. Na tym nie koniec podobieństw: wąskie u góry grzbiety musiałem obchodzić niżej, mijając rozrzucone gdzieniegdzie skalne ambony, które w gnieździe Halicza i Krzemienia nazywane są  rozsypańcami. Nawet podobny jak w Bieszczadach, "zakrzywiony" profil szczytów sugeruje, że i tu mamy do czynienia z niszczycielskim działaniem wiatrów znad Niziny Węgierskiej, które nie pozwalają na normalne wzrastanie lasom górnego regla. 

Tylko jedno jest do Bieszczad niepodobne: próżno tu szukać wielu turystów. Choć na niewielką skalę, to jednak można tu przeżyć jedyną w swoim rodzaju, "pionierską" przygodę, odkrywając ukryte zakamarki dolin lub wędrując po ścieżkach, którymi prócz zwierząt nie chodzi tu nikt. podczas  czterodniowego marszu spotkałem na szlaku zaledwie pięć osób, nie licząc rzecz jasna obsługi sklepu w Livovskej Hucie, do której zszedłem uzupełnić prowiant. Za młody jestem, by dobrze pamiętać kłopoty z zaopatrzeniem w polskich górach, lecz w Čergovie dotarło do mnie, co czuje zmęczony i wygłodzony człowiek, gdy po wielu godzinach marszu uprzejma sprzedawczyni oznajmia mu o braku chleba i innych artykułów pierwszej potrzeby. Sytuację może uratować tylko wejście między drzewa i skorzystanie z bogactwa runa leśnego.

Najlepszy punkt widokowy

Wystarczył rzut okiem na okolicę z wierzchołka góry Minčol, najwyższej w całym paśmie (1157 m.n.p.m.) i już wiedziałem, że jestem w jednym z najlepszych punktów widokowych wschodniej Słowacji. Panorama stamtąd zadowoli najbardziej wybrednych. Od zalesionego Beskidu Sądeckiego do kwiecistych łąk Kotliny Koszyckiej, od niegrzeszących wysokością wzniesień Beskidu Niskiego po ośnieżone już Tatry, linia horyzontu falowała bez odpoczynku... Także pozostała część Gór Czerchowskich prezentuje się stąd okazale. 

Pierwszą noc spędziłem w bacówce pod szczytem. "Bacówka" to trafne określenie chatki, która, otwarta cały rok i pozostawiona bez stałej opieki, służy za schronienie wędrownikom. Nikomu nie przychodzi tutaj do głowy, by koniecznie na wszystkim zarabiać pieniądze: to jeden z przejawów górskiego romantyzmu, który w Polsce już niemal nie istnieje, zaś na Słowacji jest jeszcze dość powszechny (pytanie tylko: jak długo to potrwa?). Darmowe chatki są  rozrzucone po całym Čergovie, choć nie wszystkie są w tak doskonałym stanie, jak ta pod Minčolem. 

Dzikie zwierzęta na szlaku- to codzienność

A w każdej bacówce - księga gości. Góry Czerchowskie podobają się nie tylko mnie. "Načo je nám chodit’ po Alpách, ked’ u nas je tieź kraśne!" – napisali słowaccy turyści. Z tego samego zeszytu dowiedziałem się o niedawnym spotkaniu dwóch piechurów z rysiem: "Stał, patrzył się na nas, ale w końcu ustąpił: chyba widział, że nie ma żadnych szans!" W Górach Czerchowskich rzeczywiście żyje kilka gatunków większych ssaków; mają tu swoje mateczniki niedźwiedzie i wilki. Irytują też stosunkowo liczne węże, wśród których dojrzałem kilka razy żmiję zygzakowatą, występującą w kilku odmianach: od brunatnej z wyraźnie zaznaczonym "zygzakiem", po jasnobrązowe i złote, niemal jednokolorowe. W czasie postojów i biwaków zawsze lepiej sprawdzać na wszelki wypadek, czy wybrane miejsce nie spodobało się przed nami także tym zwierzakom.

Czerchowskie lasy są  dla zwierzyny ostoją i naturalnym domem, dla człowieka natomiast źródłem jedynego możliwego zarobku. Skutki nieprzemyślanej gospodarki leśnej widać w wielu miejscach. Zazwyczaj są  to po prostu ogołocone drzewa, pozostawione baraki robotnicze czy zdezelowany sprzęt do wyrębu. Znając współczesną sytuację Słowacji, trudno jednak wyłącznie potępiać mieszkających tu ludzi. Podjęta zaraz po wojnie na szeroką skalę akcja uprzemysławiania Czechosłowacji nie ominęła okręgu preszowskiego. W miejscowościach powstawały liczne fabryki- Molochy, nastawione głównie na wymianę towarów z ZSRR. Po zmianach z początku dekady i utracie dotychczasowych rynków zbytu, zakłady te w większości poupadały. Nastąpiły masowe zwolnienia. Do dziś bezrobocie we wschodniej Słowacji pozostaje największe. Drewno jest więc w Čergovie wielkim bogactwem i przy eksploatacji lasów nikt nie ma czasu ani pieniędzy, by przejmować się ekologią.

Różnorodność to zdecydowany atut

Idąc grzbietami Gór Czerchowskich, co kwadrans oglądałem inną panoramę. O różnorodności krajobrazu decyduje tam specyficzna topografia terenu; mniejsze pasma często oddzielają się od głównych, niewielkie szczyty i wzniesienia szybko zasłaniają dotychczasowe widoki, przełęcze odkrywają nowe... Čergov jest bezustannie w ruchu. Pomimo dobrego oznaczenia szlaków, łatwo się tu pogubić. Liczne trasy znakowane znajdują się zwłaszcza w lepiej zagospodarowanej, wschodniej części gór. Dominujące wzniesienia w okolicy to: Wielka Jaworzyna (1099 m) i Łysa (1068 m) – to ostatnie służy za pomoc w orientacji, gdyż na szczycie wybudowano widoczną z dala wieżę przekaźnikową. W pobliżu znajdują się cztery schroniska turystyczne o różnym standardzie oraz kilka darmowych chatek. 

Ta część gór jest ulubionym miejscem odpoczynku i rekreacji dla mieszkańców niedalekiego Preszowa i Koszyc, dlatego w okolicy wyciągów orczykowych łatwo spotkać innych ludzi. Znakomite warunki śniegowe i korzystne ukształtowanie terenu sprawiają, że w zimie okolica przeżywa najazd miłośników narciarstwa. Trzeba jednak przyznać, że narciarze nie zapuszczają się głębiej w czerchowskie pasma, które o tej porze roku pozostają przez człowieka całkowicie nietknięte.

Rusini po południowej stronie

Ludność, która zamieszkuje Góry Czerchowskie, to w większości Rusini lub ich potomkowie. Ta grupa etniczna nie musiała przeżywać po wojnie koszmaru masowych przesiedleń tak, jak jej odpowiednik po północnej stronie łańcucha gór, Łemkowie. Stąd bierze się duże przywiązanie do rodzinnych stron, widoczne w pasji, z jaką opowiadają turystom historię regionu lub gdy kultywują stare tradycje. są  zżyci z tymi górami, bo te od wielu już stuleci są  dla nich domem.

Kończyłem wędrówkę w Sabinovie, typowym słowackim miasteczku zamieszkanym przez górali, Romów oraz ludzi z zewnątrz, których ściągnęła tu praca – dziwna to "mieszanka etniczna". Jest to świat tak bliski naszemu, tak łatwo dostępny, a jednocześnie bardzo słabo znany. Czekając na dworcu na powrotny pociąg do Krakowa już planowałem następną trasę w tej okolicy...

Niewielu Polaków go zna...

Čergov. Niewielu Polaków go zna, choć znajduje się tuż obok naszych granic. To autentyczne turystyczne zagłębie, które czeka na większe zainteresowanie. Polecam go w ciemno zarówno amatorom wielodniowych obozów wędrownych z namiotami w plecakach lub wybierającym się na weekendowy odpoczynek, jak i wprawnym narciarzom. Dla przeżycia ciekawej przygody nie trzeba wcale jechać do amazońskiej dżungli – "prywatne" odkrywanie Karpat może być także fascynujące. Warto tam pojechać i samemu przekonać się, ile przyjemności niesie ze sobą odkrywanie zakątków, w których później człowiek kocha się bez reszty i do których często wraca. Takich miejsc ubywa z roku na rok. Góry Czerchowskie są  niewątpliwie jednym z ostatnich. 


[EN]

Čergovske Mountains are like the Bieszczady Mountains - but in miniature. There are not lot of woodlands - the clearings and polonynas are directly recognized as our - Polish - polonynas. The ranges are rather opened - on most of peaks it is hard to find a regular woodland. Below is the kingdom of beech - simply common in Carpathian Beech Forests. It is not the end of similars: The peaks, narrow on top, I had to take around nearer - below the rocks on top which are known from Tarnica nest in the Bieszczady Mountains.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz