środa, 1 listopada 2000
Refleksje na cmentarzu
niedziela, 8 października 2000
Wisła - Królowa rzek
Każda rzeka to przestrzeń publiczna miasta, wszyscy mogą jej używać. Na przedwojennych zdjęciach Krakowa widać, jak na nadwiślańskich plażach pod Wawelem mieszczanie tłoczą się jak w kurorcie nad morzem. Rybacy i flisacy parkowali tam swoje barki, nabrzeże tętniło życiem.
Późniejsze zdjęcia pokazują coś innego - przemysł, transport i brud, z powodu którego rzeka nie zamarzała.
Wisła przepływa między wzgórzami, na których stoją najstarsze polskie klasztory: Benedyktynów w Tyńcu i Kamedułów pięknie położony na szczycie srebrnej góry. Rzeka płynącą pod Wawelem, tam zakręcająca i rozcinająca stare dzielnice: Kazimierz i Podgórze. Rzeka, która jest prawdziwą duszą Krakowa.
źródło nieznane
wtorek, 3 października 2000
Zachodniogalicyjskie cmentarze wojenne - I Wojna Światowa
sobota, 8 lipca 2000
Szlak Uroczysk Brdy
...być może, że dało się go przejść suchą nogą....
...być może...
My jednak poszłyśmy zgodnie z mapą, kompasem i logiką (naszą, kobiecą) i okazało się, że robota kocha głupiego. Zamiast żwirową, wygodną drogą, szłyśmy po korzeniach, błocie i trawach.
Ale choć nieco nadłożyłysmy drogi, choć błoto nadal chlupocze w butach, opłacało się bardzo.
Gdzieniegdzie zwalony stuletni Dąb straszy wyrwanymi z ziemi korzeniami.
Gdzieś obok grab zwyczajny, strzelista topola, drżąca osika.
Tuż przed nami brzoza omszała zwisa z kilkumetrowej skarpy, mocząc gałęzie w szerokich wodach Brdy.
Ciemna rzeka sunie leniwie, kierując długie, zielone, wodorostowe włosy na południe...
Choć nie do końca skorzystałyśmy z wytyczonej ścieżki "Uroczyska Brdy", ale odkryłyśmy nasze własne uroczyska, które tylko w części znalazły się na niebieskiej trasie PTTK.
Choć nasi znajomi z przerażeniem złapią się za głowę, ale ..
...to są nasze wakacje,
nasza kąpiel w tafli Jeziora przy temperaturze 10 stopni
i nasza herbata z jeziornej wody gotowana na ognisku.
Nasz sznurek rozciągnięty miedzy dwoma brzózkami
i nasze pranie, które nie wyschło, bo w momencie wypłukania lunął deszcz...
I nasze kozaki znalezione przy wczorajszym szukaniu drewna...
To wszystko jest nasze i nikogo więcej.
Może jeszcze należy do tych kilku wariatów, którzy zaraz odejdź od komputera, książki, czy telewizora, spakują plecak i wyjadą dokądś.
Dokądkolwiek.
Na piechotę, na rowerze, paralotni, w kajaku i Bóg wie w czym jeszcze....
Przebieg szlaku (znaki niebieskie):
Sokole Kuźnica – Zamrzenica- Piła- Młyn- uroczysko "Piekło"- Świt- Tuchola
opis szlaku
53°24'55"N 17°56'6"E
W sieci:
www.parki.kujawsko-pomorskie.pl/tpk
www.borytucholskie.pl
Warto zobaczyć:
- Szlak uroczysk Brdy
- Jezioro Koronowskie
- Kościół w Tucholi
- Bory Tucholskie jako takie:)
- rynek w Koronowie
- rynek w Tucholi
Mysz kopytna
Słoń w Koronowie
Wieczorne darcie dziobów
Węgorz z piersiówką
A jeszcze w nocy...
53°24'55"N 17°56'6"E
W sieci:
www.parki.kujawsko-pomorskie.pl/tpk
www.borytucholskie.pl
Warto zobaczyć:
- Szlak uroczysk Brdy
- Jezioro Koronowskie
- Kościół w Tucholi
- Bory Tucholskie jako takie:)
- rynek w Koronowie
- rynek w Tucholi
poniedziałek, 3 lipca 2000
Historia 24-godzinnej szarlotki - Piec
Ogień cicho buzuje w przepastnym brzuchu pieca. Podkowa powoli się nagrzewa. Za kilka godzin może będzie już w kranie ciepła woda. Ale nic nie jest pewne.
Kaflowe piece mają bowiem swoje fanaberie. Mają swoje dobre i złe dni. Przyjaciół i wrogów.
Jak ludzie.
rys. Wonder © |
Problem suchego drewna, a właściwie jego braku przewija się przez wszystkie chaty i bacówki. Tym razem, kiedy ze świeżo porąbanych bali kapie woda, nie udaje się nam szarlotka. Już od sześciu godzin siedzi w piekarniku, w którym temperatura nie przekracza stu stopni! Piec nieznajowski swoje fanaberie uzewnętrznia brakiem cugu. Raz buzuje w nim jak w piekle, innym razem-to znaczy wtedy, kiedy nam ślinka cieknie na szarlotkę- wygasa wewnętrzny żar i piec zapada w długotrwałą śpiączkę.
Za nic nie daje się przebłagać.
wtorek, 11 kwietnia 2000
Cisna - przewodnik Plus
W sezonie - tłum. Po sezonie - pustki. Tak można króciutko opisać samą Cisną. Do Cisnej turyści przybywają w dwóch celach: napić się piwa w kultowym barze Siekierezada (dziś można rzec, że to już atrakcja turystyczna, kiedyś był to zwykły bar dla tutejszych. Obcy wstępu raczej nie mieli... ) oraz przejechać się bieszczadzką ciuchcią leśną.
Piechurzy wybierają się czerwonym szlakiem na Wołosań lub na Jasło, a bardziej wymagający udają się Łopiennik i Durną lub na Hyrlatą i Rosochę, choć na te ostatnie szczyty nie prowadzi żaden szlak.
Ciśniańsko-Wetliński Park Krajobrazowy (Huczwice) © |