...być może, że dało się go przejść suchą nogą....
...być może...
My jednak poszłyśmy zgodnie z mapą, kompasem i logiką (naszą, kobiecą) i okazało się, że robota kocha głupiego. Zamiast żwirową, wygodną drogą, szłyśmy po korzeniach, błocie i trawach.
Ale choć nieco nadłożyłyśmy drogi, choć błoto nadal chlupocze w butach, opłacało się bardzo.
Gdzieniegdzie zwalony stuletni Dąb straszy wyrwanymi z ziemi korzeniami.
