Duża, 3,5- Metrowa figura tołhaja, czyli karpackiego zbójnika stanęła w Orelcu. Dlaczego w tej miejscowości? Bo według legendy tam żyją potomkowie zbójników.
Tę opowieść można by zacząć tak: Dawno, dawno temu, gdy sąsiadowaliśmy z Węgrami, nasza południowa granica była niebezpieczna. Mieszkańcy przygraniczych wiosek zajmowali się zbójnikowaniem. Napadali na transporty z winem z Węgier i grabili wsie. Na Węgrzech zbójników nazywano tołhajami, ale ta nazwa przylgnęła także do tych, którzy mieszkali po polskiej stronie.- Węgierscy zbójcy upodobali sobie Orelec, uprowadzając ze wsi także, oprócz materialnych rzeczy i inwentarza, młode dziewczęta. Miejscowość bowiem słynęła w całej okolicy z niezwykle urodziwych panien. Napady zbójników i porwania groziły wyludnieniem wsi. Mieszkańcy postanowili się bronić.
Gdy pewnej nocy tołhaje ponownie napadli na wioskę wpadli w zasadzkę przygotowaną przez mieszkańców. zaskoczeni beskidnicy zaczęli w popłochu uciekać- opowiada Magdalena Demkowicz ze Stowarzyszenia Orelec.- Jeden ze zbójników, mimo zagrożenia chciał porwać córkę zamożnego gospodarza spod Rubenia. Wpadł do chałupy, gdzie mieszkała, ale pojmali go bracia dziewczyny. Następnego dnia zbójnika umieszczono w żelaznej klatce, którą postawiono w centrum wsi. Mieszkańcy nie szczędzili mu wyzwisk i obelg. Do klatki podeszła także dziewczyna- wybranka zbójnika. Odezwała się do niego ciepłym słowem.
Wtedy w pobliskiej świątyni zaczęły bić dzwony, beskidnik zaś wyznał dziewczynie skruchę. Wówczas to stała się rzecz przedziwna. Żelazne kraty zaczęły trzeszczeć jakby je ktoś z wielką siłą chciał rozprostować Mieszkańcy widząc co się dzieje, uznali, że sam Pan Bóg osądził już rabusia za jego czyny i tym znakiem pokazuje im, jaki jest jego wyrok. Jaki jest koniec tej legendy? Cóż prawdziwa miłość zwyciężyła i ta, która miała być siłą uprowadzona dobrowolnie poślubiła zbójnika. A potomkowie zbójnika tołhaja ponoć do dziś żyją w Orelcu- kończy Magdalena Demkowicz.
Od niedzieli pomnik tołhaja w metalowej klatce stoi w centrum Orelca. Obok niego stoją drewniane dyby.- Chcieliśmy, żeby nasz zbójnik był widoczny z daleka, żeby widzieli go turyści jadący nad Solinę albo wracający znad zalewu. I żeby do nas zajechali. Bo tak naprawdę tołhaj ma promować naszą wieś. A legenda o zbójniku, którego uratowała dziewczyna z Orelca powstała na potrzeby promocyjne- przyznaje Demkowicz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz