środa, 10 marca 1999

Babia Hora po slovensku

Pomysłów na zakończenie czarownego tygodnia, jak zwykle było wiele. Pierwszy obejmował spędzenie weekendu z rodzicami na wsi. Weekend miał być niejako kontynuacją tradycji pomaturalnych: to znaczy miał się charakteryzować obecnością Marcinów (wszystkich trzech) i flaszki (całej jednej). Pomysł upadł, ze względu na niedyspozycyjność jednego z Marcinów. Na spędzenie normalnego, szarego weekendu na wsi nie pozwalała piękna, mroźna pogoda i oczywiście zew gór... 

Pasmo babiogórskie - zdj. własne (2017 r.)

Z reszty pomysłów, wśród dominujących idei zjazdu na nartkach skądkolwiek - dokądkolwiek, wyłuskaliśmy dwa i zdecydowaliśmy się na to, co Marcinowi chodziło już po głowie od ponad roku – Babią Górę od strony słowackiej.