Inicjatywa wyszła od grupy kilkunastu zapaleńców, którzy podzielają opinię malarza z XIX wieku Carlo Wostry'ego, że "jedyną prawdziwie oryginalną rzeczą, jaką mamy w Trieście, jest bora".
W muzeum wiatru znalazłyby się eksponaty i dokumenty związane z historią wykorzystania przez człowieka siły wiatru, jak wiatraki czy żagle, ale również najnowocześniejsze urządzenia do produkcji energii elektrycznej. Główną jego atrakcją byłby jednak specjalny tunel, w którym zwiedzający na własne życzenie mogliby przekonać się, co znaczy zetknięcie się z borą, ale też ze zwykłym huraganem czy trąbą powietrzną. Na to wszystko nie ma miejsca w tymczasowej siedzibie muzeum, nazwanej "magazynem wiatrów". Zgromadzono buteleczki szklane i plastikowe, woreczki i tekturowe pudełka, gliniane dzbanuszki i blaszane puszki, w które "złapano"Wiatry ze wszystkich niemal stron świata. Jest tam i portugalski ciepły "Nortada de Carrapateira", i monsun z Burkina Faso, i Nyala z Darfuru, a nawet prawdziwa burza z Rhonda Valley w Walii. Do zbiorów przyjęto także przesyłkę z Francji od niejakiego Oliviera Douzou, który schwytał do szklanej buteleczki własne kichnięcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz