poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Raj na Rosochatym Rogu



Wędrówką jedną życie jest człowieka...


Są takie dni, że człowiekowi nie chce się iść. Siedziałby tylko, czytał książkę i wpatrywał się w przepastną toń jeziora. 
Ale są też takie dni, że nogi same niosą. Mijają metry, kilometry, a człowiek idzie i idzie i wcale nie ma ochoty na odpoczynek. Taki dzień mam dzisiaj. Właściwie tylko kilometrowy odcinek z Magdalenowa do Czerwonego Folwarku nie sprawił mi satysfakcji, ale serce moje czuło...

Czuło zbliżający się raj.

Raj, który otworzył się przede mną, kiedy minęłam zardzewiałą tabliczkę "Rosochaty Róg". 

Przedzieranie się przez zarośla stanowiło dla mnie zawsze najprzedniejszą rozrywkę świata - dlatego tak kocham Beskid Niski. Nie spodziewałam się odkryć go na nizinach. Zaraz potem weszłam na drogę czasem uczęszczaną przez samochody, ale tylko czasem. Kurz jaki się podnosi po przejechaniu, odstrasza właścicieli eleganckich wozów.

Nie wiedzą, co tracą.

Bezbłędnie błękitna, a zarazem niesamowicie wprost przejrzysta toń Jeziora Wigry to pokusa nie do odparcia. Także kiedy dotarłam na skraj cypla nie odmówiłam sobie przyjemności zanurzenia grzesznego ciałka w wodzie. Tu, na samym końcu, jednak zdarzają się turyści - przypływają kajakami, żaglówkami, szukając sklepu. 

Ale nie tędy droga.

Najbliższy sklep jest gdzieś w okolicach Wigier. Niedaleko, ale trzeba opłynąć kilka zatoczek i, niebezpiecznych dla żaglówek, płycizn. Na tych "szuwarowych wyspach" tętni życie. Kaczki, perkozy, łabędzie- to władcy tego małego świata. Ludzie, jak zwykle, chcą go ratować, stworzywszy Park Narodowy.
Ale są też inni ludzie - odwieczni mieszkańcy tej ziemi - procesujący się z parkiem o "brzegowe". Uważają, że z dziada, pradziada, łowili tu ryby i mają do tego prawo. Udokumentowane jest to papierami carskimi, nadającymi im te ziemię we wieczyste władanie.
I oni też mają rację. 
Gdyby tylko zechcieli łowić ryby na własne potrzeby, na pewno nie uszczupliłoby to zasobów jeziora. Ale staropolskie przysłowie mówi: "daj chłopu palec, weźmie całą rękę". Gdyby Park zezwolił na połów, wkrótce zabrakłoby ryb w jeziorze, a miejscowe sklepy, bazary i restauracje zawalone byłyby siejami, sielawami i węgorzami. 

Mam czas  na myślenie.

Nogi same połykają kilometry piaszczystej drogi. 
Jeden, drugi, trzeci. 
Na tak równej drodze nie muszę zastanawiać się, gdzie postawić nogę, nie zastanawiam się nawet nad zmianą trasy. I dobrze. Droga sama wyprowadza mnie na najpiękniejszy punkt widokowy. Gdzie tam osławionym "górom" Suwalszczyzny do tego prostego widoku na Plos Wigierski!

Na północ zatoka wschodnia. Choć stąd nie widać, wiem, że tuż za nią znajduje się miejsce mego wczorajszego noclegu: wdzięczne, choć niewielki jeziorko Mozguć. Z dala przebłyskuje Postaw. Nad taflą przepięknęgo Jeziora Wigry góruje szlachetna sylwetka pokamedulskiego zespołu klasztornego. Od bielonych ścian odbija się słońce, rażąc tak okropnie, że muszę odwrócić wzrok. 

Tam, na południe, też jest pięknie. Zastanawia mnie, czy słońce, aby nie specjalnie tak mocno przypieka, żebym odwróciła oczy ku cudownemu Plosowi Zakątowskiemu z zatokami Krzyżańską i Wasilczykowską. Na jego powierzchni rozpanoszyły się trzy wyspy: Kamień, Brzozowa i przysadzista Krowa. Wody Jeziora wkoło szuwarów przybrały kolor stalowoszary, wewnątrz zaś przerażają mroczną czernią. 

Zbliża się wieczór.

zasiedziałam się w tym uroczym miejscu. A jeszcze przed chwilą pisałam, że nie mam ochoty na odpoczynek. Cóż w obliczu takiego cudu natury, człowiek sam nie wie czego chce... 


sierpień'2000- Magdalenowo

niedziela, 2 sierpnia 2015

Vauxhall Park

 https://www.geocaching.com/geocache/GC4ZDT7


Vauxhall Park, one of our favourite parks in the area. The park is open from 7.30am to 15 minutes before sunset. 



Vauxhall Park was opened in 1890. It is a lovely park with two tennis courts, a pleasant café with a terrasse and a nice playground. You can find a rose arbour, a village model (spot the miniature houses in the flowerbeds!) and a lavender garden. 

Wesley's Chapel - Methodist Centre

  https://www.geocaching.com/geocache/GC43VR2

Wesley's Chapel was built in 1778 by John Wesley, the founder of Methodism, a Christian movement that focused on Bible study and a methodical approach to scriptures and Christian living, whose preachers were notoriously evangelical.



Wesley helped to organize and form societies of Christians throughout England, Scotland, Wales, North America and Ireland as small groups that developed intensive, personal accountability, discipleship and religious instruction among members. His great contribution was to appoint itinerant, unordained preachers who travelled widely to evangelise and care for people in the societies.

Wesley described his Chapel as 'perfectly neat but not fine'. It is one of London's undiscovered architectural jewels. It is a fine example of Georgian architecture and a Grade I listed building.

In 1891 the Chapel was transformed to commemorate the centenary of Wesley’s death. Marble pillars were donated from Methodist Churches around the world to replace the original pillars made from wooden ships’ masts donated by George III. New pews were also added and the stained glass was installed around this period.


In 1972 the Chapel was found to be structurally unsafe and had to be closed. Between 1972 and 1978 nearly £1 million was raised to save the Chapel from demolition and restore it to its former glory. On 1st November 1978, exactly 200 years after Wesley opened the Chapel, the restored building was re-opened in the presence of HM Queen Elizabeth II and the Duke of Edinburgh.

Wesley's House next to the chapel is one of London’s finest surviving examples of a small Georgian house. Built by Wesley in 1779, he lived there the last twelve winters of his life, in the summer months he would visit and preach to his Methodist societies round the country. He died in the house on 2 March 1791 and was buried at the chapel a week later. His tomb is in the garden to the rear of the chapel.