środa, 10 marca 1999

Babia Hora po slovensku

Pomysłów na zakończenie czarownego tygodnia, jak zwykle było wiele. Pierwszy obejmował spędzenie weekendu z rodzicami na wsi. Weekend miał być niejako kontynuacją tradycji pomaturalnych: to znaczy miał się charakteryzować obecnością Marcinów (wszystkich trzech) i flaszki (całej jednej). Pomysł upadł, ze względu na niedyspozycyjność jednego z Marcinów. Na spędzenie normalnego, szarego weekendu na wsi nie pozwalała piękna, mroźna pogoda i oczywiście zew gór... 

Pasmo babiogórskie - zdj. własne (2017 r.)

Z reszty pomysłów, wśród dominujących idei zjazdu na nartkach skądkolwiek - dokądkolwiek, wyłuskaliśmy dwa i zdecydowaliśmy się na to, co Marcinowi chodziło już po głowie od ponad roku – Babią Górę od strony słowackiej.

środa, 3 lutego 1999

Biuro Rzeczy Zgubionych - Niemcowa

- Ziellona, a może założysz biuro rzeczy znalezionych?

- Raczej zgubionych... Miesiąc temu zgubiła siostrę, teraz przyjaciółkę...

- Jeżeli będziemy chcieli się kogoś pozbyć, po prostu wyślemy go z Zielloną w góry! Efekt murowany!!!

Teraz dowcipkujemy, ale wtedy do śmiechu nam nie było...

Niemcowa ©

Po sylwestrze w Rudence zostaje nam dwa dni wolnego. Chcemy iść na połoniny, ale Pyrtek - moja siostra - spuściła sobie drewnianego konia na nogę i lekko utyka. Pomimo historii, Trojanie nas nie wpuszczają, dlatego jedziemy na Niemcową.