piątek, 29 listopada 2013

Chmielewska to Chmielewska.

Oprócz włóczenia się w różnym stylu, posiadam - osobiście, ja, Kasia - różne dziwactwa które mnie kręcą mniej lub bardziej.
Między innymi: Książki, książki, książki.
Od naukowych, przez przewodniki, poradniki, zbeletryzowane powieści historyczne, aż po kryminały.
Choćby jednak nie wiem co się stało, Joanna Chmielewska ze swoją twórczością jest zawsze i wszędzie na pierwszym miejscu.
Nie dlatego, że jest to świetny kryminał, nie dlatego, że do końca trzyma w napięciu i na ostatniej stronie zaskakuje. Nie.
Chmielewska to nie Chandler, Chmielewska to nie Forsyth, Chmielewska to nawet nie Down Brown.
CHMIELEWSKA TO CHMIELEWSKA.
Jej unikatowy styl pisania, zupełnie unikatowe podejście do życia, jej życie pełnią życia i wpływ jaki miała swoimi książkami na mnie i tysiące innych czytelników... TO jest to za co wielbimy Panią Joannę (liczba mnoga, bo nie jestem sama w tej opinii).

Zbrodnia w efekcie to najnowsza jej książka. Najnowsza i zarazem ostatnia.
Niestety, pani Joanna przeniosła się ze swoimi pomysłami, tam na górę. Dołączyła do babci i pewnie teraz obie popieprzają po chmurkach i prowadzą różnorakie dyskusje. Z babcią dyskusje podejmowałam niemal codziennie, z panią Chmielewską nie, ale rozmawiała ze mną przez swoje książki.

Suszki w moim domu, pisanie i nie krycie się z własnym zdaniem, idiotyczne pomysły, których przestałam się wstydzić po przeczytaniu dwóch albo trzech jej książek (no bo skoro najbardziej płodna kryminalistka w Polsce, może mieć  swoje głupie pomysły, to ja też.
To że kocham policję to też w sumie zasługa Pani Joanny, bo ona zwróciła mi (wówczas może 12 letniej dziewczynce) uwagę na to że tam TEŻ PRACUJĄ LUDZIE. Jedni pomocni inni wręcz przeciwnie.
Nawet o tym nie wiedziała, a urobiła mnie sobie na swoją modłę.
Nie tylko mnie.

Ale wracając do książki - dostałam ją na imieniny od meine Schwester - bo meine Schwester wie doskonale jakiego mam fioła na jej punkcie, a ze nie kupię sobie, to też wie - bo prędzej zakupię jakieś książki naukowe vel Chmielewską, ale w taniej ksiażce:) - mogę poczekać:)

No wiec siostra mnie ubiegła. Efekt?
Rany! Ta kobieta (pani Joanna) nic, kompletnie nic nie straciła ze swojego kunsztu pisarskiego. Nie chcę twierdzić, że to najlepsza powieść, ale jedna z najlepszych. Bożydar, zwany tutaj Bartoszem Bartoszem:) chyba faktycznie jej się naraził, bo ostatecznie go ukatrupiła:). W książce rzecz jasna i nie własnymi rękami. Niemniej jednak:)