poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Wysowa - uzdrowisko w cieniu Krynicy

Beskid Niski ma swój charakter.
Opuszczony, z podmurówkami domów zarosłych chaszczami, z piwnicami, które dziś znajdują się na środku pola...
Z orlikami krzykliwymi, czyżykami, ziębami...
Misiami i wilkami.
Ten obraz Beskidu Niskiego ma się nijak do zachodniej jej części - w szczególności do Wysowej. 


Wysowa bowiem to uzdrowisko.

Uzdrowisko, które chciałoby konkurować ze słynną Krynicą (która jest, jak dla Wysowej, zdecydowanie za blisko) czy też z malutkim, prywatnym Wapiennem.
Niestety - to się Wysowej nie udaje.
Nie udaje się również być klasyczną wsią Beskidu Niskiego, z tak zwanym charakterem.
Zresztą - Wysowa zawsze była uzdrowiskiem i nigdy nie pretendowała do miana łemkowskiej wsi, jaka jest Bartne, czy też zupełnie opuszczonej Czeremchy - bo też Wysowa opuszczona nie jest.

Dziś w Wysowej mieszka 700 osób, w tym 7 rodzin łemkowskich. Biorąc pod uwagę liczby- niewiele się zmieniło od czasów przedwojennych - różnica tkwi w różnorodności ludności. Przed II WŚ mieszkali tu Łemkowie, Polacy, Żydzi i Cyganie. Żyd Wimer z rodziną mieli tu piekarnię (jedyną  w Wysowej), zaś Szmul posiadał największy i najlepiej zaopatrzony sklep. Z kolei Cyganie trudnili się kowalstwem i przemytem na drugą stronę granicy (daleko nie jest:)). Żydów i Cyganów w 1943 roku zabrali hitlerowcy.

Dzisiaj w Wysowej są dwa sklepy, dwie karczmy regionalne oraz dwie drewniane świątynie (kościół drewniany oraz cerkiew) - jakieś takie wszystko podwójne.
Zaskakuje lokalizacja owych udogodnień turystycznych - sklepy sąsiadują ze sobą drzwi w drzwi, a karczmy są dosłownie naprzeciwko siebie. Owszem - znajdują się w centrum Wysowej Zdrój - tuż u stóp największego sanatorium i obok parku zdrojowego. Nie zmienia to jednak faktu, że poza centrum nie ma nic. Chociaż sanatoria istnieją i są nawet dość często odwiedzane.


Życie w Wysowej w ogóle kręci się wokół życia sanatoryjnego.

Kiedy, rozglądając się po miejscowości, weszłam do niewielkiego budynku, nad którego drzwiami widniał napis chatka. W środku siedziała przeurocza babcia i sprzedawała pamiątki - gdy tylko mnie zauważyła powiedziała:
- O, to już po obiedzie? A kiedy zabiegi?
Bo tu mało kto przyjeżdża z innym celem niż uzdrowiskowo - sanatoryjnym. W Wysowej nie ma ani bazy rekreacyjnej, ani ścieżek rowerowych, konnych czy klasycznej infrastruktury turystycznej.

A przecież jeszcze w XIX wieku wszystko wyglądało na to, że Wysowa ma potencjał...

Wzmianki o wodzie o właściwościach leczniczych pojawiły się już pod koniec XVIII w  - w Geografii lub dokładnym opisaniu Królestw Galicyji i Lodomeryji" Ewarysta Kuropatnickiego. Wspomina on, że JW hrabi Lanckoroński, wojewoda bracławski, codziennie zażywa kąpieli w tutejszych wodach, czemu czerstwość ciała przypisuje... Oficjalnie lecznicze właściwości wód zostały potwierdzone na początku XIX wieku, a miano uzdrowiska zyskała ona w 1808 roku, kiedy otwarto pierwsze łazienki napełniane wodą mineralną.
Ale nawet wtedy, gdy odkryto 11 źródeł wody mineralnej z potwierdzonymi urzędowo właściwościami leczniczymi, Wysowa wciąż była w cieniu Krynicy. Do tego stopnia, że nowy właściciel uzdrowiska wysowskiego (od 1858 roku) bardejowski Żyd, Izaak Lando, rozpoczął sprzedaż  wysowskich wód mineralnych, jako pochodzących właśnie z Krynicy i Szczawnicy.
Było to nieuczciwe, ale wskazuje wybitnie jaką pozycję, w uzdrowiskowym przemyśle, piastowała Krynica i jak nikłą rolę, mimo wszystko, miała w tym przemyśle Wysowa...


Autor: Ziellona



Znalezione w sieci:








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz