Ruiny zamku usytuowane są w północno-zachodniej części Tworkowa, na skarpie ponad korytarzem rzeki Psiny. Otoczone są częściowo nawodnioną fosą. Jest to dawna siedziba Reiswitzów i Tworkowskich wzniesiona prawdopodobnie w II połowie XVI wieku na fundamentach zamku średniowiecznego.
Pomimo częstej zmiany właścicieli sam zamek nie ulegał większym przeobrażeniom. Trójskrzydłowa budowla została wzniesiona na planie zbliżonym do podkowy, przy czym część środkowa (północna) posiadała wybrzuszenie w kierunku południowym z dwoma skrzydłami po bokach obejmującymi dziedziniec. Układ pomieszczeń był nieregularny, przeważnie jednotraktowy.
Sytuacja ta uległa zmianie w roku 1860, kiedy nowym właścicielem zamku został hrabia von Saurma-Jeltsch. Postanowił on przebudować zamek, mimo że w 1830 roku obiekt był gruntownie odnowiony. Zadanie to zostało powierzone znanemu architektowi Carlowi Heydenreichowi. Podczas trwającej dwa lata przebudowy, poszerzono i podwyższono narożnik północno-zachodni, a przy skrzydle zachodnim od strony dziedzińca wzniesiono nową czworoboczną wieżę. W wieży zachowały się fragmenty poprzedniej budowli, w tym kamień z datą 1567. W 1876 roku wieża otrzymała zegar czterotarczowy, który zamontował zegarmistrz Weiss z Głogówka. Także dach zamku kryty gontem otrzymał pokrycie z szarego łupku. Dziedziniec otoczono dwukondygnacyjnymi podporami filarowymi połączonymi łukami (arkady filarowe), wprowadzono zwieńczenie elewacji w formie trójkąta ograniczonego gzymsami oraz ścianki w stylu renesansowym przysłaniające częściowo dach (facjatki renesansowe). W ten sposób przy wykorzystaniu części renesansowej budowli powstał pałac w neorenesansowym stylu z licznymi wieżyczkami i facjatkami.
Kres świetności zamku położył pożar, który wybuchł w nocy z 8 na 9 stycznia 1931 roku. Ogień strawił cały budynek łącznie z wieżą zegarową. Mimo, że w oficjalnych dokumentach stwierdzono, że przyczyna ognia była nieznana, istnieją przypuszczenia o celowym podpaleniu zamku w celu uzyskania odszkodowania. Nikt nie podjął wysiłku jego odbudowy, a niedługo później podczas trwających 3 tygodnie działań wojennych w marcu 1945 roku zamek został ponownie spalony.
Do naszych czasów dotrwał jako ruina. Na mocy uchwały Rady Gminy Krzyżanowice z dnia 26.06.2003 r. zamek został przejęty na własność gminy Krzyżanowice od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa w Opolu. Teren wokół ruin został uporządkowany poprzez wywóz gruzu oraz wycięcie samosiejek drzew i krzewów. Obecnie możemy zobaczyć odsłonięte wypalone mury, resztki wieży oraz renesansowe portale. W skrzydle wschodnim i zachodnim w dolnych partiach widoczne są wątki murów o gotyckim układzie cegieł, a w partiach górnych - fragmenty pochodzące z okresu budowy renesansowej. W pomieszczeniach przyziemia częściowo zachowały się sklepienia kolebkowe z lunetami. W jednym z pomieszczeń skrzydła zachodniego widać pilastrowe podziały ścian ze śladami skromnej dekoracji stiukowej z II połowy XVII wieku. W zewnętrznej elewacji skrzydła wschodniego pozostały cztery okna w obramieniach kamiennych sfazowanych, otoczone resztkami dekoracji sgraffitowej o motywach roślinnych z II połowy XVI wieku. Na wschód od zamku w zdewastowanym, niewielkim krajobrazowym parku zamkowym zachowały się obszerne piwnice sklepione kolebkowo, murowane z kamienia w XVI/XVII wieku.
Jak wyglądały wnętrza zamku, można przeczytać we wspomnieniach Ludwika Bielaczka, tworkowskiego fornala, opublikowanych w książce Ze studni zapomnienia. Autor pisze, że wstępu na szeroką klatkę schodową "broniły" zbroje dwóch rycerzy, "[...] z wielkich obrazów, płócien, które zajmowały nieraz całą ścianę sali, patrzyły przyćmione postacie jeźdźców, siedzących na barwnie przystrojonych koniach. Wszędzie stały szafy: niektóre z nich były wykładane szlachetnym drzewem, inne misternie rzeźbione. Galeria zawieszona była trofeami myśliwskimi - skórami i rogami różnych zwierząt krajowych i egzotycznych, upolowanych niegdyś przez dawnych właścicieli zamku. Cała jedna sala położona w dolnej kondygnacji [...], była zawieszona wszelkiego rodzaju bronią: mieczami, szablami, rapierami [...]". Zbrojownia sklepiona była ostrołukowo i być może należała do najstarszych fragmentów zamku.
Zamek miał też swoją Białą Damę, której ukazanie się zawsze zwiastowało jakieś nieszczęście. Po raz ostatni ukazała się ona w Wigilię 1930 roku, co rzeczywiście było zapowiedzią katastrofalnego pożaru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz