niedziela, 29 października 2017

Izabela Branicka

Miała 18 lat, gdy poślubiła mężczyznę trzy razy starszego od siebie. Małżeństwo było zaplanowane przez rodziny, on przed nią miał dwie żony. Ale żyli zgodnie i szczęśliwie. I to właśnie przez 23 lata ich związku Białystok doczekał się miana Wersal Podlaski.

Dokładnie 200 lat mija w tym roku od śmierci Izabeli Branickiej, żony Jana Klemensa. Hetmanowa zmarła 14 lutego 1808 roku- z tej okazji Muzeum Podlaskie otworzy dziś wystawę jej poświęconą. Wernisaż będzie miał stosowną oprawę- odbędzie się koncert oraz uroczyste otwarcie krypty w Starym Kościele przy farze, gdzie przy trumnie Izabeli Branickiej zostaną złożone kwiaty.



Kolęda z Białegostoku? 

Pełny podbródek, alabastrowa cera, uśmiechnięte oczy. Tak na portretach sprzed ponad dwóch stuleci wygląda siostra Stanisława Augusta Poniatowskiego. Późniejszy król Polski zresztą często bywał u niej w odwiedzinach w Białymstoku. Szczególnie uroczysty był pobyt u siostry w listopadzie 1784 roku (już po śmierci hetmana), w dniu imienin Izabeli i 20 rocznicy koronacji Stanisława Augusta. Wtedy już Białystok był jednym z największych ośrodków kulturalnych Rzeczypospolitej. Dzięki Izabeli nad Białą gościły weneckie śpiewaczki, włoskie balety, niemieckie teatry, najsłynniejsi ludzie pióra i pędzla ówczesnego stulecia. Nie przypadkiem kronikarze ówcześni o pałacu pisali: "Co było w Polsce z większych panów i najznakomitszych podróżników, gościł ten zamek". Branicki spraszał koronowane głowy Europy, posłów i dostojników kościelnych, a Izabela- ludzi kultury. Bywali w pałacu malarze (Marcello Bacciarelli), pisarze i poeci (Ignacy Krasicki, Julian Ursyn Niemcewicz, Elżbieta Drużbacka). Najprawdopodobniej właśnie w Białymstoku powstała najsłynniejsza kolęda Franciszka Karpińskiego, którego Branicka była protektorką: "Bóg się rodzi" oraz pieśń kościelna "Kiedy ranne wstają zorze...". Hetmanowa utrzymywała orkiestrę dworską, miała też własny teatr.

Tajemniczy drugi mąż 

Olbrzymia była rola Izabeli (zwanej też Elżbietą i Elizą) w rozwoju miasta. Dzięki niej powstały tu pierwsze szkoły, m.in. parafialna, szkoła paziów, pensja dla córek urzędników dworskich czy wreszcie Szkoła Podwydziałowa Zgromadzenia Akademickiego, założona w 1777 roku przez Komisję Edukacji Narodowej. Wszystkie wspierała finansowo.

Białystok mógł wówczas  poszczycić się akuszerami, jednymi z najlepszych w Polsce. Hetmanowa sprowadziła bowiem do miasta Jakuba Feliksa Michelisa, twórcę podręczników z dziedziny położnictwa, który założył tu Instytut Akuszerii. Zatrudniła też na dworze lekarza Michała Clementa, z pochodzenia Węgra. 


Kasztelanowa krakowska (tego tytułu używała po swoim ojcu kasztelanie Stanisławie Poniatowskim) po śmierci męża odziedziczyła w całości jego majątek. Przeżyła go dokładnie o 37 lat. Miała też swoją tajemnicę: w kilka lat po śmierci Jana Klemensa poślubiła swego przyjaciela - generała Andrzeja Mokronowskiego, starostę ciechanowskiego, byłego podkomendnego zmarłego hetmana. Małżeństwo było utrzymywane w tajemnicy- gdyby wyszło na jaw, hetmanowa mogłaby utracić dobra białostockie zapisane w testamencie.

Comtesse Branicka, wierna wasalka

Stopę miała małą, pismo ładne, bibliotekę bogatą i brata na królewskim tronie. Jego monogram zamknęła w klejnociku tak maleńkim, że bez szkła powiększającego się nie obejdzie.

Niezwykłe pamiątki po białostockiej hetmanowej, Izabeli Branickiej, w ciekawej aranżacji oglądać można w Muzeum Podlaskim. To świetna okazja, by zobaczyć przedmioty, które na co dzień spoczywają w magazynach muzeum i białostockich archiwów (m.in. państwowego i archidiecezjalnego), więc rzadko kto ma do nich dostęp. Teraz- z okazji 200-lecia śmierci kobiety, dzięki której w XVIII w. do Białegostoku ściągali najlepsi artyści i pisarze- pamiątki wyłożono w specjalnych gablotach. Na własne oczy można zobaczyć, co ponad dwa wieki temu hetmanowa pisała do króla i podwładnych, co czytała, jak zmieniała się jej twarz, czego od niej chcieli białostoczanie.

Listy w sprawie austerii

Dokumenty są  bardzo cenne, świetnie zachowane, z wyraźnym, pięknie kaligrafowanym pismem. Wrażenie robi np. przywilej cechów wydany przez małżonków Branickich w 1769 roku- dokument spisany jak memoriał, na dużej wstędze papieru, spięty pieczęcią na sznurku. Jest tak szeroki, że bez wygibasów przy gablocie nie da się go przeczytać, a czytać można go i z pół godziny. Sama wyliczanka tytułów obojga donatorów zajmuje kilka długich wersów ("Ja, Klemens Hrabia na Ruszczy, Tyczynie, Tykocinie y Branicach Branicki, Kasztelan Krakowski, Hetman Wielki Koronny, Bielski, Krosniński, Mościski, Bohusławski Starosta, Złotego Runa, Białego Orła i św. Andrzeja Orderów Kawaler, i Izabella z Poniatowskich Branicka....).

Lektura tych dokumentów sprawia, że czasy hetmanowej nie wydają się już tak odległe. Też miała swoje kłopoty i obowiązki, po śmierci męża w 1772 roku na nią spadło rządzenie miastem i innymi włościami. Trzeba było wysyłać listy do króla, odpowiadać na prośby ludu, sprawdzać stan skarbca. Pisemne decyzje wydawać musiała w najróżniejszych sprawach: a to oświadczała, że nie ma nic przeciwko budowie przez Pleta "austeryi przy bramie tykocińskiej" (4 czerwca 1803), a to w liście do króla Prus, podpisując się "wierna wasalka", wyrażała zgodę na "dalsze zamieszkanie u niej konsyliarza Szmidta i kapitana de Wernera" (24 listopada 1802), a to wreszcie nadwornemu malarzowi, Antoniemu Herliczce, "nadawała dwie włóki gruntu we wsi Haćki w starostwie bielskim". 

Zostały pantofelki i pukiel 

W jednej z gablot znaleźć można ciekawe drobiazgi hetmanowej. Jest maleńka, wielkości dziecięcego paznokcia, zawieszka z monogramem brata, króla Stanisława Augusta Poniatowskiego (do obejrzenia przez lupę). Podobizna pyzatego jegomościa w upudrowanej peruce- jej drugiego męża, generała Andrzeja Mokronowskiego (poślubiła go w tajemnicy, inaczej wszystkie dobra po Branickich mogły przepaść). Jest kilka par małych, zdobionych, XVIII- wiecznych pantofelków ze zbiorów Glogera, które najprawdopodobniej należały do Branickiej. Jest nawet pukiel włosów hetmanowej, już na pewno jej własnych- świadczy o tym koperta z opisem i datą, opatrzona solidną pieczęcią (pukiel Branicka na dwa lata przed swoją śmiercią podarowała Weronice Paszkowskiej; ta ostatnia dama zresztą w 1825 roku ufundowała epitafium Izabeli, które do dziś oglądać możemy w Starym Kościele przy farze). 

Co czytała Izabela? Na pewno mnóstwo książek po francusku (m.in. spisaną w tym języku historię Polski i Rosji, drukowaną w Amsterdamie), ale też książki polskie, jak np., wydane przez pijarów "Rozmowy o ciekawych y potrzebnych y filozoficznych materyałach", czy "Dikcyonarz roślinny" z 1787 roku spisany przez ks. Kluka z Ciechanowca. Każdą książkę opatrzyła własnoręcznym podpisem: "Comtesse Branicka". Tekst na "Historyi angielskiej" dowodzi też, jak pamiątki po Izabeli rozkradano po jej śmierci: "Xięgę tą  z Rąk barbarzyńskiej ciemnoty iako iedyną pamiatkę po JMD Izabeli hetmanowej Branickiej, pani wielkich przymiotów, uratował oyciec moy Maxymilian Berezowski. Niechay historya ta pomocną będzie potomkom i niech biorą z niey ukontentowanie- Wojciech Berezowski; 20 decembris 1812".


Artykuł pochodzi z Gazety Wyborczej - Białystok 2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz