piątek, 6 czerwca 2014

Na początku było metro....

 Lat temu... dawno...

Wykopano pierwsze tunele, potem stacje. Niektóre mają po dwa poziomy, dla łatwiejszej komunikacji. Poszczególne stacje połączono chodnikami i przejściami podziemnymi, dzięki czemu przejście między poszczególnymi liniami metra stanowi miętę z bubrem...
Do stacji doprowadzono schody, windy i schody ruchome. Kiedy wszystko było gotowe i działało prawie bezbłędnie, całą konstrukcję przysypano ziemią i na tym wybudowano miasto. Londyn.



Tak powinna wyglądać historia londyńskiego metra.

Tak jednak nie było. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że na początku było metro.... takiej organizacji jak tutaj, nie można spotkać nigdzie indziej. Poszczególne linie są połączone ze sobą w sposób lepszy od pajęczej sieci. Podróżowanie metrem i koleją to tutaj czysta przyjemność. Problem polega tylko na koszcie transportu, który jest kosmicznie wysoki. Jednakże, jeśli coś jest dobre, należy za to zapłacić:) Ale to na marginesie....

Londyńskie metro jest największym metrem na świecie i wcale nie dziwi, że podróżuje nim codziennie ok 3 milionów podróżnych. Nie ma lepszej, szybszej i mniej awaryjnej metody podróżowania po Londynie. Przykładowo - podróż z III strefy do London Bridge zajmuje... 12 minut. Autobusem można jechać godzinę, ale tylko kiedy nie ma korków. O samochodzie, w Londynie właściwie można zapomnieć.

Są chyba tylko dwa minusy - jedno to upał podziemny. Polscy dziennikarze z polskiej gazety w Londynie lubują się w nagłówkach typu "Piekło w londyńskim metrze"... Nie byłam w piekle - jeszcze. Ale sądzę że temperatura może być podobna.... Na zewnatrz chłód i wiatr, a w metrze? Karaiby, panie,.... właściwie można by było podróżować w dwóch strojach - jeden na zewnątrz, drugi do metra. Chociaż w tunelach łączących poszczególne perony panuje temperatura z gatunku przyjemnych....



Co ciekawe - rozsuwane drzwi w metrze, zastosowane już w 1921 roku (nieco ponad 10 lat przed zamontowaniem uchwytów dla osób podróżujących na stojąco - co niewątpliwie oznacza, że wcześniej nie było potrzeby stać - zapewne podróżnych było duuużo mniej... ), otwierają się równocześnie z szklanymi (bądz z plexi) drzwiami, w ścianie oddzielającej peron od torów. Do tej pory nie mam pojęcia, jak taka koordynacja jest możliwa. Pociąg zatrzymuje się w konkretnym miejscu, gdzie drzwi pociągu idealnie pokrywają przesuwne drzwi w ścianie. Tu tkwi jakaś tajemnica techniczna, której swoim umysłem humanistycznym objąć nie mogę.
Wygląda to tak, jakby pociąg jechał, powoli hamował, a potem niewidoczne ręce  zatrzymywały go w konkretnym miejscu - jakiś stoper czy co? Ani milimetra dalej czy bliżej. I nie ma żadnego zatrzymywania się i cofania do odpowiedniego miejsca. przód, tył. Motorniczy zatrzymuje pociąg w konkretnym miejscu od pierwszego kopa. Nawet nie potrafię tej zawiłości technicznej dokładnie wytłumaczyć, a co dopiero pojąć.



Niewiele się pomyliłam, myśląc, że metro ma dwa poziomy. Generalnie - nieco ponad połowa linii metra (UNDERGROUND - czyli pod ziemią...) sunie torami NAD ziemią. Ale to tak na marginesie. To co pod ziemią dzieli się na dwie strefy. Jedna płyciutka: (sub-surface), na głębokości ok. 5 metrów pod poziomem ziemi. Oba tory położone są w jednym tunelu.
Stoisz sobie zatem, drogi podróżny, na peronie Jubilee Lane na stacji London Bridge...  O! przyjechał pociąg do Stradford. Ale przecież chciałeś jechać w drigą stronę. No to siup - po prostu się odwracasz i już jesteś na drugim peronie. 

Gorzej, jeśli jedziesz tzw. deep line. Aaa tu tak łatwo nie jest...


Po pierwsze jesteś 20 metrów pod ziemią (to właśnie te pociągi, w których atakuje Cię upał. Nawet w zimie). Ponoć tory drążono za pomocą specjalnego sprzętu - ktoś coś mówił o jakiejś tarczy, ale wg mnie to musiała być mega wiertarka.... Od tych linii metro londyńskie wzięło swoją nazwę - Tube. Tunele mają bowiem charakterystyczny półkolisty kształt. Jak rura.

Żeby przejść na inny tor, peron czy stację , musisz opuścić ten na którym jesteś - czyli prawdopodobnie musisz się wydostać na górę i znów w dół. Brzmi okropnie?

Tylko, że komunikacja między peronami i stacjami jest taka, ze nie zauważa się w ogóle jakichkolwiek niedogodności. Większość sprzętu  jest zelektryfikowana i ruchoma. Część nie. Ale żeby się zgubić pod ziemią to trzeba albo nie patrzeć w ogóle albo spać na stojąco. Bo nawet jeśli nie umiesz czytać, to kolory oznaczające poszczególne linie atakują Cię ze wszystkich stron (w wagonach metra nawet uchwyty są tego samego koloru co barwa danej linii). 

Drugi minus, choć niewielki, to możliwość ataków terrorystycznych. Dlaczego niewielki?- dlatego bo atak terrorystyczny może nastąpić wszędzie, choć Londyn jest dość narażony. Ze względu na ogromną liczbę imigrantów i mnóstwo odmian różnych religii. A pod ziemią się łatwiej wybucha niż nad ziemią. Ponoć:)
Prawdopodobnie jednak terroryści o tym nie wiedzą, bo oprócz kilkukrotnych ataków IRA, metro londyńskie było miejscem ataku terrorystycznego w 2005 roku (dwukrotnie). Osobiście uważam, że jak na tak długi życiorys metra i ilość ludności przeróżnych religii i narodowości, nie jest to jakaś oszałamiająca liczba.
Aczkolwiek - drodzy terroryści, nie czujcie się wywołani do odpowiedzi... Proszę.



Historia metra londyńskiego w wikipedii:

http://www.londontransport.info/ - london transport info

https://www.tfl.gov.uk/cdn/static/cms/documents/standard-tube-map.pdf - standard tube map

A tutaj znajdziecie nazwy i kolory linii londyńskiego metra (źródło Wikipedia)

  • Bakerloo Line - brązowy

  • Central Line - czerwony 

  • Circle Line - żółta 

  • District Line - zielony 
  • Hammersmith & City Line Różowy
  • Jubilee Line Srebrny
  • Metropolitan Line Purpurowy
  • Northern Line Czarny
  • Piccadilly line Ciemnoniebieski
  • Victoria Line Jasnoniebieski
  • Waterloo & City line4 Morski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz