Ewa - element sprawczy całej wyprawy. Kobieta, bez której z pewnością zginęlibyśmy w ogromnym Sztokholmie, a już na pewno nocowali gdzieś pod płotem. Nasz cudowny i niezastąpiony kucharz. Głos rozsądku w ekipie.
Wiktor - bez niego nie zajechalibyśmy nigdzie. Choć kierowców mieliśmy trzech- to właśnie Wiktor woził nas po wszelkich zakamarkach Szwecji. I to właśnie Wiktor wieczorem siadał nad przewodnikiem i mapą i wymyślał. A wymyślał takie rzeczy, ze w sumie do końca nie wiem co nas powstrzymało przed wizytą za kołem podbiegunowym...
Tomasz - Razem z Ewą knuł spisek szwedzki. Razem z Ewą dzielnie dogadzal naszym żołądkom. Już w pojedynkę szkodził naszym wątrobom;)))Rewelacyjny organizator, niezastąpiony kompan. Miłośnik szwedzkich samochodów i szwedzkich kobiet. Aha, no i zapomniałabym o śluzach. Wraz z Wiktorem i Kubalką rozgryzał system parkingowy, co im się w końcu w miarę udało;)))
Kubalka - Oficjalnie dano mu na imię Łukasz, ale o tym fakcie już chyba nawet on sam nie pamięta. Szacowny prezes SKPB Łódź, na bardzo szacownym kontrakcie chwilowym w Linkoping, dzięki czemu w ogóle się do Szwecji wybraliśmy;) Uroczy gospodarz i organizator teoretycznie wolnych wieczorów. Po szwedzku nie mówi, ale dogada się z każdym (szczególnie jeśli jest to każda- w miłośników płci pięknej to nam wyprawa obrodziła, trza przyznać;))
Ziellona - Na wyjeździe czystym przypadkiem. Ale zaopatrzona w przewodnik i mapę;) czyli wieczory spędzałam na patrzeniu "gdzie by tu"- do spółki w Wiktorem przyprawialiśmy resztę ekipy o bóle głowy i nieuchronne stękanie "co wyście znów wymyślili". "Twórca" tematu wycieczki "do grobów Mormonów") Z każdego miejsca przynosiłam tony folderów i mapek, dzięki czemu na przykład byliśmy na szlaku miedzi. O poszukiwaniach fallusa już nie wspomnę...;)


