czwartek, 12 grudnia 2013

Gdyby nie mój pies i jej patyś...

Znęcanie się nad patysiem. Pies drwala.
Gdyby nie Szekla i jej patyś, którego zagubiła gdzieś w parku... nie znalazłabym tego keszyka. Wczoraj wgrałam współrzędne w GPSa, niekoniecznie planując keszowanie. No, ale wieczorny spacer z psem zawsze wypada w okolicach parku Polewki, który dziś nosi zaszczytne miano św.Vincentego a Paulo, więc pokusiłam się o tego keszyka, zwłaszcza że dawno nic nie znalazłam.

Wczoraj namierzyłam miejsce, ale tzw. mugole - czyli osoby nieupoważnione (studenci w tym wypadku) przeszkadzały - bo cały wic polega na ukrywaniu się:)
Dziś mój pies stanął na wysokości zadania, wszedł w krzaki przede mną i szukał swojego patysia. Mogłam spokojnie przetrząsnąć zawartość chaberdzi w poszukiwaniu swoich skarbów.
Szelka już swój skarb obrabiała sypiąc drzazgami wkoło.

W końcu! Jest.! Mistrzostwo maskowania. Ależ się musiał autor narobić, żeby coś takiego stworzyć. Aż żałuję, że ideą cachingu jest tajemnica i nie mogę - psiakrew i psiakula - zamieścić zdjęcia tegoż.
Jutro idziemy po drugą skrzynkę tego autora. Bo ponoć maskowanie to jego znak firmowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz