Grecki Fundusz Prywatyzacyjny wyznaczył 40 niezamieszkałych wysp i wysepek, które zamierza wynająć na okres 30 do 50 lat i w ten sposób podreperować finanse kraju. są to terytoria o korzystnym położeniu i ukształtowaniu, położone blisko kontynentu, z rozwiniętą infrastrukturą, których najem nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa Narodowego Grecji. Obecnie obowiązujące regulacje prawne nie zezwalają na ich sprzedaż. Na razie żaden z polityków nie zapowiada zmiany, jednak Dyrektor Funduszu oznajmił, że aktualnie trwają prace nad zmianą prawa, które umożliwiłoby najemcom wznoszenie budynków na nowych nabytkach.
Do 2020 roku Fundusz musi zebrać 50 mld euro z tytułu prywatyzacji, do końca 2015 – 19 mld. Tymczasem, do tej pory zgromadził jedynie 1,8 mld, czym ściągnął na siebie krytykę europejskich oficjeli.
Wyspy do wynajęcia, które znalazły się na liście Greckiego Funduszu Prywatyzacyjnego, są przeróżne: od maleńkich (0,5 km kw) po nieco większe (3 km kw.), i przeznaczone są przede wszystkim pod inwestycje turystyczne i rekreacyjne (np. obiekty do gry w golfa).
Fundusz ocenił 562 wyspy spośród 6 tysięcy należących do Grecji. Część z nich znajduje się w posiadaniu prywatnych właścicieli (np. Skorpios należy do Ateny Onasi, córki Arystotelesa Onasisa). Sprzedaż ziemi publicznej jest jednak dla Greków tematem drażliwym. W 1996 r. nieomal doszło do wojny pomiędzy Grecją i Turcją, w wyniku tzw. incydentu Imia (od greckiej nazwy wysepki położonej na Morzu Egejskim, w Turcji znanej jako Kardak). Propozycja sprzedaży wysp, jaką w ubiegłym roku wystosowali wierzyciele kraju wywołała silny opór nie tylko wśród greckiego społeczeństwa, ale i wśród polityków – ówczesny premier, Giorgos Papireu podkreślił wówczas, że popiera ustawę zakazującą zawierania aktów kupna- sprzedaży wysp.
Tymczasem, dwa tygodnie temu, Minister Obrony Izraela Ehud Barak poprosił siły zbrojne swojego kraju o rozważenie zakupu lub wynajęcia jednej z greckich wysp, którą następnie marynarka wojenna użyłaby w celach szkoleniowych. Siły Zbrojne Izraela zarzuciły tymczasowo projekt ze względu na własną sytuację finansową. Jak podaje gazeta Haaretz, Sztab Główny oraz marynarka wojenna nie były zachwycone pomysłem – wolą bowiem zacieśniać z Grecją współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa na szczeblu dyplomatyczno-politycznym.