wtorek, 10 grudnia 2019

Urlop geokeszera... - Lesvos, bardziej grecka niż powinna

Lesvos jest trzecią, co do wielkości, wyspą Grecji. Zaraz po Evii i Krecie. 
Powiadają, że długość wybrzeża wynosi 320 km. To by było nawet realne, bo wybrzeże Lesvos jest dość mocno postrzępione. Wśród skał schowane są małe plażyczki, niewielkie porty, a ostre granitowe skały górują nad błękitnym morzem... Pięknie jest..

[EN]
Lesbos island is the third largest island in Greece. It counts about 320 km of seasite lenght. You can find there a countless of beaches, rocky cliffs and wide range of various bizarre stone structures, coves and picturesque small ports. 





Do wakacji byłam totalnie nieprzygotowana. Wiedziałam, że musi to być Grecja, planowałam jednak na pierwszy ogień wziąć Ateny i stamtąd dopiero na jakąś wysepkę. Jednakże wrzesień jest jeszcze zbyt wakacyjny i okazało się, że wycieczka z biura podróży będzie jednak dużo tańsza. Wybór padł na Lesvos. Planowałam kilka dni na Lesvos, potem Ikarię i kilka dni na Chios. (promy pomiędzy tymi wyspami kursują dość regularnie). 

No bo, myślałam, cóz będę robić na wyspie 50 km na 50 km. Z jednym Skamieniałym Lasem Sekwoi z listy UNESCO. Wykopalisk tu właściwie nie ma. Spektakularnych miejsc również. Na plaży przecież siedzieć nie będę... 
W jednym się nie pomyliłam. Nie siedziałam na plaży. 



Po dwóch tygodniach na Lesvos, zrobieniu ponad 600 km po północnej części Lesvos (50 km x 20 km mniej więcej), wróciłam zakochana po raz kolejny w Grecji, a w Lesvos w szczególności. Bo jest to wyspa szczególna. Niegdyś była pod panowaniem tureckim, ostatecznie została przypisana Grecji. Ale było to już w XX wieku. Do Turcji jest tu zdecydowanie bliżej niż do innych wysp greckich, że o Atenach nawet nie wspomnę. 
nie zmienia to jednak faktu, że to na tej rolniczej wyspie znalazłam grecką duszę. Taka moją Grecję...



Być może to zasługa terminu - koniec września nie jest przecież terminem popularnym i część kurortów już teraz jest zamykana. Pod koniec jesieni nie będzie tu już nikogo.
A może geocachingu, bo dzięki tej grze terenowej odkryłam miejsca, o których nawet mieszkańcy Lesvos ledwo słyszeli. 

Powiedzmy, że ten post jest postem orientacyjnym. Bo większość miejsc oznaczonych buźką (czyli znalazłam kesza :) będzie z czasem opisanych. W dużej części będą to opisy z geocaching.com, ale znam siebie. I wiem jakie wrażenie zrobiła na mnie ta cudowna wyspa i wspaniali ludzie. Bo zdanie, które opanowałam do perfekcji brzmi "czy ta droga naprawdę prowadzi do....?"


A skoro jest to zdecydowanie post keszerski, to pochwalę się kilkoma danymi... 
(Ci, którzy nadal nie mają pojęcia, nie zrozumieją nic :) A na tych, co pojęcie mają, i tak nie zrobi to żadnego wrażenia. Jestem taki mały pikuś przy całej reszcie geokeszerskiej braci. Ale mało mnie to wzrusza, bo geocaching jest naprawdę dla każdego i wyjątkowo mi się to podoba, że moge to robić "po mojemu".

No i poniżej znajdziecie kilka moich, prywatnych statystyk geocachingowych. Ktore gwaltownie ulegly zmianie właśnie po tym urlopie, roboczo nazwanym "urlopem geokeszera" choc nadal utrzymuje, że na miano geokeszera nie zasługuję (jeszcze).

Zacznijmy zatem od mapki - mapka znalezień jest na samej górze tego posta. Poniższa - przedstawia regiony w których choć jednego kesza znalazłam.
Szału nie ma z regionami, ale co tam... Ważne, że plan jest.

Kretę robiliśmy z Matiasem jakoś w zeszłym roku. Jednak nie był to w żaden sposób urlop geokeszera, ale kilka keszyków udało się wyciągnąć. Choć faktycznie były słabe jakościowo...
Kreta za to... Tak, na Kretę trzeba wrócić PO sezonie, bo w sezonie trudno dopchac się do plaży nawet...I jako, że była to (i jest) największa grecka wyspa, to tydzień wystarczył na pobieżne, orientacyjne, objazdy, Krety środkowej...
Na Lesvos spedziłam tegoroczny urlop. I hmm - nawet jakby nie było tam ani pół kesza, to i tak bym chciała wrócić. Ale kesze są... Więc tym bardziej :)



No i tak, skoro już pojechałam śladami keszy. I pojechałam w pojedynkę.... to wiadomym było, że rekord keszy na miesiąc zostanie pobity.  I został.

 

No i tu padła też 900 skrytka. Nie żeby to był jakiś wielki sukces. Ale był to FTF, o czym poniżej... 

Natomiast ta skrzynka mnie zszokowała...
Wiecie że najstarsza skrzynka w Polsce została założona 2 miesiące po tej (Lesbian Loot)? Tylko, że najstarsza polska jest Virtualem, a ta siedzi w terenie od 2001 roku. Kochani! to jest ponad 18 lat! Niezniszczona  i nieskradziona. Cuda, Panie...

Tu pewnie wolałabym bardziej rożnorodnie. A poza tym.. to nieprawda. Co to znaczy najdalej / najblizej domu? Ja mam domow co najmniej trzy. Bo tam dom Twój gdzie Twój plecak...


Za to ta część jest moją dumą wielką. W Polsce trafić FTF to chyba trzeba by było być na miejscu tuż po ulokowaniu w terenie i czekać na formalną publikację. Mamy coś na kształt "FTT races"... I żeby było jasne, jest to fantastyczne! Bo to oznacza, ze ludzie mają pasje, hobby i zainteresowania. 

FTF oznacza First to Find. Czyli FTF-a ma osoba, która pierwsza zalogowała znalezienie skrytki. Oczywiście, trafiają się ludzie, którzy logują FTFa nie widząc skrzynki na oczy. Ale to jest ich sprawa i ich sumienia. Z sumieniem przesadziłam, raczej ich podejścia. Im więcej geokeszerów na metr kwadratowy, tym trudniej "wygarnać FTF-a". 

Czytałam w którymś logu historię pewnej pary. 
Wyglądało mniej więcej (cytuję z pamięci) to tak: 
"Zona obudziła mnie o piątej rano. Kochanie, w okolicach Brzeska są trzy FTFy do wygarnięcia. Zerwałem się na równe nogi. "Rób herbatę do termosu. Jedziemy!... Przy skrzynce spotkaliśmy xxx (kolejnego keszera), który też ruszył na FTFy)."

Ja nie jestem aż takim wariatem, aczkolwiek to jest naprawdę fantastyczne :) zatem ustawiłam sobie jednak powiadomienia na "skrzynki jeszcze nie znalezione" w Grecji. A co tam... W czasie mojego urlopu na Lesvos zostały opublikowane aż trzy... Dwie kapliczki i jedna plaża. FTFy były moje. 

Przy pierwszej spotkałam parę Holendrów. Przyznaję, zmartwiałam... Pomyślałam sobie, że trzeba było jechać od razu, w dzień publikacji, a nie włóczyć się po ruinach młynów. Pojechałam dwa dni po publikacji i już wygarnięty... Ale okazało się, że nie byli to keszerzy, tylko turyści podobni do mnie i moich rodziców. Obie kapliczki zostały znalezione kilka dni później (STF - czyli Second to Find). Plaża (tak fenomenalnie ukryta, że trzeba było kesza, żeby ktoś tu w ogole dotarł) została znaleziona 3,5 miesiąca po FTFie - podkreślę, że moim :) Yupi :P

No i właśnie - z tymi FTFami nasunęła mi się dodatkowa sprawa. Na Lesvos jest kilku keszerów zakładających kesze i to dużo keszy...
Jest Stratislav, jest Mithylene Team, jest też Satavaci - to są główni napotkani autorzy keszy. Ale przecież są też tacy, którzy zakładają pojedyncze skrzynki. I moje wrażenie jest takie, że Lesvos jest bodaj jedynym regionem, w ktorym keszujących jest mniej niż autorow skrzynek...

Podkładam sobie teraz nogę i robię to wbrew sobie... Chcecie zaliczyć FTF? W dniu publikacji tego postu, mapa nieznalezionych keszy na Lesvos wyglądała tak:

 Przy czym...
  • Pyrgissos był nieznaleziony jeszcze za czasów mojego pobytu na Lesvos. Chyba nie jest trudny. Ale trzeba wejść na szczyt - a urlopowiczom chyba się nie chce chodzić... Niech tak sobie trwa - ja wciąż planuję powrot na wiosnę :)
  • Niektóre kesze (kilka) czekają na znalezienie prawie rok (od lutego poprzedniego roku)
  • Ale szczytem zupełnym jest terenowa czwórka (czyli terenowo kesz trudny). Nazywa się Orios Cave i znajduje sie w jaskini na szczycie góry. Czeka na FTFa od... 2016 rooku. Mam tylko nadzieje, że nietoperze go jeszcze nie porwaly. I dobre by było, gdyby poczekał, bo może i spróbuję go podjąć na wiosnę? 
#urlopgeokeszera















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz