niedziela, 8 grudnia 2013

J. Chmielewska - Szajka bez końca

Kopnięta przez poprzednią (tzn ostatnią) książkę Chmielewskiej, sięgnęłam po klasyk. Jeden z klasyków.
Szajka bez końca - jak zwykle u pani Joanny - ten kto jest porządny, porządnym zostaje do końca. Ten kto jest Be, zostaje zadźgany - sprawiedliwość górą:) Przy okazji giną półporządni, no bo jednak muszą:)


Występują: Alicja (mistrzyni roztargnienia), pan Seweryn, któremu Alicja do pięt nie sięga w roztargnieniu ("można by rzec, że istnieje jedno ogromne roztargnienie, do którego skromnie przyczepiony jest pan Seweryn"), Gacia - a konkretnie deska Gaci (jakich gaci?) i silnie rozczłonkowana i dość specyficzna rodzina - włącznie z synami. Dyskusje matuni z dziećmi są bezcenne.
Do tego całe tłumy absztyfikantów, niekoniecznie absztyfikantów Joanny Ch. - choć Przemysław... chyba znowu tu obrobiono tyłek Bożydarowi ?Markowi/ Bartoszowi Bartoszowi:)
Gdyby ktoś się bardzo uparł można tematykę Szajki podciągnąć pod ochronę zabytków i przemyt dzieł sztuki. Generalnie mienie poniemieckie zatopione w bagienku na Mazurach. I wszechobecne sztabówki.
Aferę pani Joanna mistrzowsko przenosi na tamtą półkulę- jak to ona, ciągle gdzieś wyjeżdża, ciągle wraca, a pomiędzy, tam gdzie jest, trup się ściele gęsto...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz