piątek, 27 grudnia 2013

Kolędnicy

Tradycja kolędowania powoli się odradza.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu była to tradycja żywa, a nawet żywotna. Kilkanaście lat temu przerodziła się w zwyczaj chodzenia młodzieńców lekko podpitych z naprędce stworzonymi przebraniami. Dzisiaj - grupy kolędnicze złożone z dzieci i młodzieży, dokładają starań aby te grupy wyglądały tak jak powinny. Był więc Diabeł, była gwiazda, był chłopak grający na harmonii. Dzieciaki usmiechnięte, ubrane w kufajki, śpiewające bardzo ładnie. Tak ładnie, że nie mieliśmy żadnych oporów przed daniem drobnych datków. Chociaż dawno temu chodziło się z koledą i dostawało się kawałek ciasta. Dziś opiera się to na pieniądzach, ale jakoś nie krzyczę zbytnio gromkim głosem przeciwko, bo tradycja to rzecz żywa i zmienna. Poszła w tą stronę i mówi się trudno. Trzeba się pogodzić.Ale jest różnica pomiędzy chęcią podzielenia się, chęcią dania datków, a koniecznością. W czasach podpitych młodzieńców miałam poważne opory przed otwieraniem drzwi, bo nie widziałam powodu dla którego za wycie (bo inaczej wówczas tego się nie dało nazwać) połączone z bełkotaniem - które żywo zaprzeczaja tradycji i ogólnie przyjętym zwyczajom - miałabym dawać datki.
Teraz się zmieniło na zdecydowanie lepsze - w tej kwestii wróciliśmy do korzeni....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz