Prawie 100 lat temu powstały Jeziorka Duszatyńskie – jedna z największych osobliwości bieszczadzkich, która dziś chroniona jest jako rezerwat "Zwiezło".
Dawni mieszkańcy tej ziemi - Rusini - stworzyli legendę o tym, jak powstały Jeziorka Duszatyńskie. Według przekazywanych opowieści czartowi nie spodobała się kolejka wąskotorowa. Wściekł się i postanowił ją zniszczyć. Rzucił więc na nią ognisty pocisk, ale nie trafił w kolejkę biegnącą doliną Osławy, tylko w Stećkiw Las. Ogromna wyrwa na krawędzi osuwiska widoczna jest do dziś i zwana jest diabelskim młynem.- Krajobraz na osuwisku można było nazwać księżycowym; zwalone drzewa, bloki skalne wymieszane z pniami, grzęzawisko uniemożliwiające poruszanie się, odór stęchlizny... To na pewno diabelska robota, mawiali ludzie.
A jak to było naprawdę z jeziorkami Duszatyńskimi?
W kwietniu 1907 roku, po długotrwałych opadach deszczu, kiedy chmury podobno przez miesiąc nie odsłoniły słońca, osunęło się zbocze góry Chryszczatej. Mieszkańców Duszatyna poderwał ogromny huk zwielokrotniony odbitym od gór echem. Ludzie, nie wiedząc, co się stało, szybko pakowali podręczne rzeczy i w panice opuszczali swą wieś, uciekając w kierunku Prełuk, gdzie w miejscowej cerkwi uderzono w dzwony na trwogę. W tzw. Steciw Lesie na Chryszczatej oderwał się potężny płat zbocza i lejem długości pół kilometra i szerokości 140 metrów ruszył w dół, zabierając ze sobą wiekowy las i tarasując dolinę Olchowatego potoku. Najdalej przesunięte warstwy przebyły ponad kilometrową drogę. Masa przemieszczonego materiału oszacowana została na 12 mln metrów sześciennych a średnią miąższość osuniętego gruntu oszacowano na 35 metrów.
Powstały wówczas 3 jeziorka nazwane później Duszatyńskimi, jednak z najniżej położonego, w roku 1925 spuszczono wodę, dla wyłapania licznych tutaj pstrągów – złowiono wówczas 80 dorodnych ryb. Teren, gdzie "zwiezło" las długo pozostawał niedostępny dla ludzkiej gospodarki. W 1925 roku z najniżej położonego jeziorka spuszczono wodę, wyłapano ryby. Ale okazało się, że jeziorko przestało istnieć, nie dało się go ponownie napełnić wodą. Wtedy właściciel tych gruntów, hrabia Potocki, zakazał jakichkolwiek działań na dwóch wyższych stawkach. Dzięki temu już przed wojną były one chronione jako pomnik natury. Figurowały nawet w spisie obiektów chronionych Generalnej Guberni w roku 1942. Dziś dwa ocalałe Jeziorka Duszatyńskie stanowią dużą atrakcję turystyczną i są chronione w formie rezerwatu o nazwie "Zwiezło". Utworzono go w 1957 roku na powierzchni 2,20 ha.
- Jeziorka znam od 37 lat, odwiedzam je kilkakrotnie w ciągu roku i tak jak u starych znajomych gwałtownych zmian ich wyglądu nie zauważam. – Mówi Władysław Budzyn, nadleśniczy Nadleśnictwa Komańcza.
– Zapewne jednak wypłycają się one w sposób ciągły na skutek namułów wnoszonych przez wody potoków, które do nich wpadają. Widać to po deltach potoków i po zapustach łozowych na górnym jeziorku. Zmniejszanie się powierzchni jeziorek ciągu prawie stu lat ich istnienia dokumentują zapisy planu ochrony rezerwatu.
Górne – większe – jeziorko jeszcze w roku 1925 miało ponad 2,5 ha powierzchni i głębokość 10 metrów, obecnie ma 1,25 ha powierzchni a głębokość zmalała do 6 metrów. Lustro jego wody leży na wysokości 708 m. n.p.m.
Dużo mniejsze, bo liczące zaledwie 0,45 ha, jest dolne – mniejsze – jeziorko położone na wysokości 687 m. n.p.m. Jego powierzchnia zmniejszyła się w ciągu prawie 70 lat o 10%. Mieści ono w sobie 12 tys. metrów sześciennych wody. W 1925 roku jego maksymalna głębokość wynosiła 14 metrów, obecnie zaledwie 6 m. Obecnie łączna powierzchnia lustra wody rezerwatu wynosi 1,74 ha.
Od strony zamulanej obserwować można na jeziorkach naturalną sukcesję lasu. Ich brzegi opanowuje wpierw skrzyp bagienny, trzcina i pałka wodna, tworząc osady organiczne bogate w gazy. Szerokim pasem rośnie tu rdestnica pokrywająca latem prawie połowę górnego jeziorka, zaś nad jeziorkiem dolnym odkryto rzadki gatunek skrzypu Equisetum ramosissimum, który ma tu swoje maksimum wysokości występowania.
Mroczna historia jeziorek to nie tylko ta związana z czartem. Kilka osób przypłaciło życiem kąpiel w ciemnych wodach. Choć w rezerwacie nie wolno się kąpać, a zachęcają do tego wystające konary, to jednak byli tacy, którzy chcieli się ochłodzić w jeziorkach.- Woda w nich jest bardzo zimna. Bardzo niebezpiecznie jest wchodzić do zimnej wody po męczącym podejściu w górę. Łatwo wówczas o skurcz mięśnia sercowego i utonięcie. Ostatni taki przypadek miał miejsce w 1990 r. O tym, że życie stracił tu młody leśnik, przypomina dziś tablica nad brzegiem górnego zbiornika.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz